Wstaje rano. Na szafce nocnej przy lozku – ogromna czerwona ĆMA z zębami jak krokodyl.
Probuje umyc zęby. Okazuje się, że w połowie domu jest swiatlo, a w drugiej polowie – wprost przeciwnie.
Przyjezdzam do pracy, odpalam kataryne i dowiaduję się, ze – cytuję:
“Mężczyzną rozdającym jaja na lotnisku był Vitalis Pędzik z Lindenhurst.”
Aha.
To znaczy, ze…
Jestem postacią z ktorejs powiesci Philipa K. Dicka?…
Bo tak mi wychodzi, szczegolnie po obejrzeniu nowego bloga Marcysia,
Tjaaaa…
PS. A MArcys mowi, ze cos ze mna nie w porzadku, tylko dlatego, ze probowalam wczoraj wieczorem zrobic konika morskiego na szydelku, ale nie moge dac sobie rady z kregoslupem w ogonku! BO OGONEK JEST NAJTRUDNIEJSZY w konikach morskich!
Sie ma ludzkości!
My tu jeszcze (cenzura) wrócimy…!
Sie ma ludzkości!
My tu jeszcze (cenzura) wrócimy…!
Idę już idę, nie poganiajcie. W moim wieku nie tak łatwo wszak biegać
Wicie co, Eia?
Chodźmyż pacjentkę zbadać, a potem konsultacją odbyć na osobności.
I wtedy Wam pokażę, że jednak macie różowe okulary…
Wybrałam wyrób i wyrobnikiem jestem. A co do różowych okularów, to nie zaposiadam takowych i wszystko widzę wyraźnie (z racji orłów i sokołów w ślepiach).
Isttnie, pomysł co by szpikować pastami w to i nazad jest jakby niezły. Po głębokich przemyśleniach zgadzam się na takową propozycję.
Eia… Ty młoda (cenzura) jesteś… Chrabja Cię omamił i oszwabił, bez coż i nie widzisz, że to zgorzkniały tetryk. Ale – jak to mówi minister zdrowia psychicznego i wszystkiego najlepszego – wyrób należy do Ciebie…
Zaś w płukaniu żołądka sens głębszy jest – wszak będzie musiała dwa razy znosić pasty filipowe: raz tam i raz z powrotem, a to nie wuzetki i grzybki, co miękko wchodzą i miękko wychodzą i w obie strony smakują tak samo.
No i co Ty na to? Niezły pomysł z tym płukaniem, nie?
Zamknij gębę wieprzu na temat Chrabjego, Ty niegdyś ran jego całować. Więc zamilknij i się już nie kompromintuj.
Zdecydowane NIE, jeśli chodzi o płukanie żołądka Barbarelli. Nie po to, zapisałam żarcie Filipa, byś teraz lekkomyślnie wszystko wypłukiwał. Ba żreć te jego Pasty Nie Z Tej Ziemii i cierpieć wieczyste katusze. Rzecz jasna wszystko to, w celach rehabilitacyjnych!
Ze mnie już wyrosło… a to podsumowanie zgreda – to w imię zasad (cenzura)… W kwestii durnia – proszę się skonsultować z moim pypciem na języku.
Barbarelli Gość Niedzielny? A może radio-co-ma-ryja 24 ha na dobę? Elektrowstrząsy? Koniecznie! 6 razy dziennie – na zmianę z płukaniem żołądka!
Alias! Ty Nic Dobrego Z Ciebie Nie Wyrośnie. Od Chrabjego, z łaski swojej, to się odstosunkuj. Durniem jesteś i tyle.
Jeśli chodzi o Barbarellę, to dodatkowo proponuję zaordynować dietę wegetariańską (najlepiej kuchnię Filipa), pijawki, ale nie częściej, niż 5 razy dziennie pod językiem, elektrowstrząsy 1-2 razy w tygodniu i lecznice podawanie do czytania Gościa Niedzielnego.
I co ty (cenzura) wiesz o obrażaniu?
Chrabja jest stetryczały zgred, to wątpliwości nie ulega – możesz być innego zdania, ale to z powodu zaślepienie i różowe okulary…
Jeśli zaś o Barbarellę chodzi, to nie wiem czy nie przydałyby się jeszcze bicze szkockie – ale TYLKO z zimnej wody + zawijanie w mokre prześcieradło + lewatywa (prawa też może być) + chinina.
Trzy razy dziennie!
Te alias! To, że azję z Toba robię, to nie daje Ci prawa do orażania Chrabjego, całuj psa w nos głąbie!
Ale jeśli chodzi o Barbarelle, to istotnie, sam prawda wypływa z ust Twych. W kaftan babę zawinąć, pawulonem naszprycować, po kształtnej główce ze dwa razy strzelić, gębę zakneblować i do domu bez klamek bezterminowo wsadzić, a każdą rzecz, którą dotykała, każdego człowieka, z którym się kontaktowała profilaktycznie poddać kwarantannie.
Chrabja, choć zgred i sklerotyk, rację miewa – Barbarella kwalifikuje się do lecznictwa zamkniętego.
I to w kaftanie bezpieczeństwa.
Bezterminowo!
Niech ona (Barbarella) się kopnie. Może nie pomoże, ale na pewno nie zaszkodzi.
zauważyłam że 4 dni temu była rocznica Twojego bloga ;o)))
Pozdrawiam…
Jezusie maryjo ! ale dawno nie dziergałam….no chyba na zajęciach takich w szkole podstawowej ? A koniki morskie ? i to na szydełku ? a może jak zgubisz co trzecie oczko to ci wyjdzie ?
ten cały kregosłyp , ogonkiem do przodu ?
A bo może z tymi konikami to jest tak,że skoro to Panowie Koniki wydają na świat małe Koniki,to i tak ciężko jest im w tej roli..a jeszcze dać się wydziergać na szydełku?!?!
…a moze bys sie tak w koncu do psychiatry kopnela?
czas chyba najwyzszy…
DAMN!
Ja mam takie trojkatne spinacze i wyszla mi swinka morska – i to PROFILEM!
Rycerze Jedli.
A koniki morskie lepiej wychodzą ogonem do przodu z ze spinaczy.
Burza byla…
w Berlinie.
I zatlukla 7 osob – moze sie jej glupio zrobilo i do Polski juz nie chciala…