Najpierw literaturę, a później deser.
Sue Townsend od lat pisze kolejne tomy o Adrianie Mole. A ja je kolejno kupuję, czytam, zaśmiewam się i żałuję, że polskie społeczeństwo nie ma takiego kronikarza, jak Sue. Ale tym razem nie o Adrianie, tylko o Camilli – „Królowa Camilla” jest taką trochę soc – fiction. Rodzina królewska została zdetronizowana po dojściu do władzy radykalnych republikanów. Mieszkają w zamkniętej strefie, otoczeni przez kryminalistów, ludzi z nadwagą i innych, uznanych przez niebezpiecznych dla „normalnego” społeczeństwa. Wszystkim rządzi superkomputer, który bez przerwy się myli, na przykład wysyła akty zgonów do kilku tysięcy emerytów.
Karol zmywa naczynia w plastikowej misce ze sklepu „wszystko za funta” i hoduje kury (które nie chcą znosić jajek). Camilla chodzi w kapciach – gorylach. Królowa Elżbieta odwiedza swojego męża w domu nie tak znowu spokojnej starości i nie stać jej na dentystę – bolący ząb musiała jej wyrwać miejscowa znachorka, Kobieta z Obcęgami. Księżniczka Anna ma kolejnego męża, co prawda prostaka, ale za to bardzo ją kochającego, który oznajmia gościom „Ania zaraz zejdzie, przycina sobie włosy w nosie”. I wszyscy mają psy, co najmniej po jednym.
Mistrzostwo świata. I mimo, że Sue jedzie po brytyjskim społeczeństwie bez znieczulenia, wyśmiewa wszystkich i wszystko, to nadal uważam, że Rodzina Królewska wyła ze śmiechu podczas lektury (no, może oprócz księżniczki Anny…). Ja wyłam okrutnie. W dodatku wiem, że i tak nie wyłapałam wszystkiego, bo realia brytyjskiego społeczeństwa znam tylko powierzchownie. W dodatku, o zgrozo, polubiłam Camillę po tej książce!… (Choć podczas Royal Wedding ona chyba była lekko narąbana, tak mi się zdaje, chwiała się na nogach, chodziła sztywno małymi kroczkami i miałam wrażenie – i trochę nadzieję, przyznam – że zaraz się wywali jak długa).
A na deser odcinek South Parku „Human CentIPad”, który mnie wywalił w kosmos. Bo ja oglądałam „Human Centipede” – kocham takie filmy (typu „Zmasowany atak krwiożerczych pomidorów) – no więc ten odcinek to jest 1:1 „Human Centipede”, tylko zamiast szalonego niemieckiego naukowca zszywa ludzi dupami Steve Jobs. Znakomita rola Eryka Cartmana (tak, jakby Eryk kiedykolwiek miał złe role).
Tak, jestem niepoważna i niedojrzała i tego się będę trzymać do grobowej deski.
Niepoważna? Niedojrzała?
Ja sięgnęłam półke niżej (wiekowo przynajmniej) i odświeżam sobie Mikołajka…!
Bo co w końcu, kurcze blade! 😉
nie doczytałam do końca, a już kupiłam tę Camillę. Zrobię sobie przerywnik w Stuleciu detektywów
Przyznam, że ja na “Human Centipede” sie po prostu rechotałam, bo to jest tak absurdalny film, że nie wyobrażam sobie innej reakcji.
A nie byłam w stanie obejrzec do końca “Krainy traw”.
Widac każdy na co innego reaguje.
Kurcze, a ja po „Human Centipede” byłam normalnie chora. Dla mnie to jednak zbyt duże wyzwanie
Uwielbiam Adriana:) mam wszystkie tomy i często do nich wracam. Nie mogę pojąć, dlaczego tak świetnego serialu ( leciał w TVP1 w roku 1986 bodajże) nie powtarzają, a głupia Stawka lub czterej pancerni powtarzani są na okrągło.
Kupię se to. Będę miała do kompletu z “Przejrzeć Anglików” Kate Fox – nad tym też się ryczy ze śmiechu, choć to bardzo nieangielskie – Anglik może się zaledwie usmiechnąć i zamamrotać “Daj spokój”. Bardzo polecam.
Jaka świetna książka.
A jaka recenzja, ba!
Wróciłaś i znów mi wesoło. :-))))