Naprawdę skarpetki mnie wykończą kiedyś.
(Nienawidzę wywieszać prania, mówiłam już?…)
Żeby NIE WIEM JAK DOKŁADNIE sprawdzać kosz z rzeczami do prania, zawsze po wywieszeniu będzie nieparzysta liczba skarpetek. ZAWSZE. W dodatku później, przy ich składaniu, nie, że zostanie jedna nieparzysta skarpetka. Nie. NIE!
ZOSTAJĄ TRZY RÓŻNE!
I mam później taka KOLEKCJĘ solistek, z którymi nie wiem, jak postępować – przyszyć im uszka i guziczki i produkować pacynki edukacyjne?…
W mojej pralce najwyraźniej na świecie zachodzą te same procesy, co pod Genewą. Wielki Zderzacz Skarpetek – w wyniku zderzenia pary skarpetek rodzi się nowa skarpetka, albo anihiluje stara, albo zachodzi ich podział, albo nie wiem. Zamiana skarpetki w antyskarpetkę.
Rozważam opcję emigracji w tropiki, gdzie problem skarpetek zanika samoistnie.
(Pojawiają się natomiast inne problemy, związane z wielkimi robalami, skorpionami i pająkami).
Małżonek wraca, trzeba by cos spektakularnego na powitanie wykombinowac, tylko co? Hm. Może wielką, tłusta patelnię do umycia?…
kupienie takich samych par nie pomaga, bo jakimś cudem one zmieniają kształt i kolor.
Pozostaje gromadzenie jedynaczek w jednym miejscu i raz na jakiś czas sprawdzenie ile się sparowało 🙂
Pomaga o dziwo 🙂
Nie jesteś odosobniona w problemie. W Ameryce mają takie Stowarzyszenie Jednej Skarpetki i tam sie zapisują ci, którym owe skarpetki giną w praniu. Mają nadzieję, że znajdzie się u kogoś innego:-D
O zmywarkach do naczyn jest juz mnóstwo książek, jedną nawet mam w domu.
Ja bym osobiście wolał o pająkach, ale może być nawet o zmywarce do naczyń 😉
Matko, o ksiazce?… Ale ksiazka o skarpetkach?… 🙂
Jestes genialna! Taka glupia notka w mig ucielas tamta dyskusje! Musze sie tego nauczyc, bo mnie ludzie glupi i wredni rozpalaja do czerwonosci i z dyskusji sie wycofac nie umiem – do pierwszej krwi. Ja to sobie po cichu marze o Twojej ksiazce raczej, niz o filmie…
A jak je uprać we worku do delikutasnych rzeczy, to też giną??
kup suszarke – nie trzeba wieszac. no i powiesz mi czy tez znikaja. bo sie przymierzam.
Bo skarpetki to powinny być na sznurku – tak jak rękawiczki. Wtedy trzymają się parami 🙂
znasz Anthea Turner? tą, co to Perfekcyjną Panią Domu samozwańczo (?) została. Ona jednej babeczce, której się skarpetki rozdzielały, przyniosła taką dechę, z przymocowanymi klamerkami. jak się babeczce jedna skarpetka po praniu okazywała bez pary, to ją do jednej klamereczki przyczepiała i tak czekała, aż się druga odnajdzie. se zrób taką dechę i powieś nad pralką 😉
a mojemu konkubentowi za to majty giną, twierdzi, że w pralce…
twoje wpisy są boskie. czytam sobie od jakiegoś czasu notki na tym blogu i po prostu nadziwić się nie mogę, jak wspaniale trafiasz w sedno problemów. bardzo dziękuje za precyzyjne ujęcie teraźniejszości i proszę o dalsze spostrzeżenia:)
=> dr House
kupowanie 10 par takich samych czarnych nie pomaga
po kilku praniach zostaja absolutnie 3 rozne nei pasujace ani rozmiarem ani odcieniem ciemnosci do pozostalych
wiem, bo praktykuje
Mi jeszcze majtki giną.
Wykoncypowałam, że krasnoludki podpierdalają: majtki na namioty a skarpetki na śpiwory.
Też tak miałam- sprawa wyjaśniła się, gdy pralka się zepsuła: wszystkie skarpetki odnalazłam na zatkanym filtrze.
Ja podejrzeeam, ze w wyniku zderzenia skarpetek powstaje odpowiedznik czarnej dziury, w tym wypadku dziura skarpetkowa, i gdy rozmiar tej dziury staje się wiekszy od wielkosci skarpetki – skarpetka znika. 😉
kupuj hurtem skarpetki jednego koloru, najlepiej tzw. czerni efbiaj
wtedy nie stanowi, czy się znikną, czy się rozmnożą
Tak tak! Jak równiez mozna ZSZYWAĆ kazdą parę, ew. spinac klipsikami!
BUAAAAAAHAHAHAHA.
Goga, zabiłaś mnie. Łzy mi popłynęły ze śmiechu.
bo to się bierze skarpetunie wkłada do spec/woreczulka lub poprostu do poszewuni na jasieńka:D
proponuję nasutniki.
mogą być tłuste.
na przykład z boczku 🙂
Aby zachować dramaturgię wydarzeń powinny teraz uaktywnić się tutaj frakcje zwolenników skarpetek 100 %bawełnianych oraz tych z włókien sztucznych. Powinny się nawzajem obrzucać inwektywami i przekonywać, że tylko i wyłącznie ich punkt widzenia jest słuszny. 🙂