Przyznam się, że od jakiegoś czasu poszukuję życiowego motto.
Ostatnio najbardziej podobało mi się to:
Ale po wczorajszym komentarzu Krokodylowym biorę to (bez pytania o zgodę): „Pozbawiona ambicji, cieszę się z drobiazgów”.
Ma ono tę wielka zaletę, że można się nim pochwalić w towarzystwie (a mrówkojadem nie za bardzo, gdy się nie ma zdjęcia, trudno to zwizualizować).
Choć zasadniczo, pewnie będę ich używac wymiennie. Z wiadomych powodów. Gospodarka hormonalna to jednak jest straszna kurwa.
PS. Dzwoni do mnie mąż i mówi: „Mam dla ciebie niusa! Właśnie powiedzieli w Trójce, ze człowiek w ciągu swego życia zjada nieświadomie dziewięć pająków! Jak myślisz, ile już masz na koncie? Bo ja chyba z pięć!” – AŁAAAA!… NIE WIEM, co straszniejsze – mieć je już zjedzone i odhaczone, czy dopiero w perspektywie?… Ohyzda!
Mrówkojad? Szycowy taki? Do zapuszczania?
Aga – a jak nadal bedzie sie czepiał, to sięgnij po mrówkojada! 🙂
ojacie, wreszcie mogę mężowi wytłumaczyć, czemu nie chce mi się robić awansu! “pozbawiona ambicji, cieszę się z drobiazgów” – to o mnie:))
To o pająkach to stare, już zdążyłam się z tym pogodzić jakiś rok temu, chociaż niełatwo, bo mieszkam na wsi i pewnie więcej ich zjem
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
A ja do tej pory naiwnie sadzilam, ze tylko siedem…
Za to zdanie o gospodarce hormonalnej od dzisiaj jest oficjalnie MOIM motto życiowym – bez pytania 😛