O PASKUDZTWACH I SERIALACH

Od listopada do marca systematycznie zastanawiam się, dlaczego ja właściwie codziennie nie leżę pijana od siódmej rano – wystarczy wyjrzeć za okno; jakie są argumenty i przesłanki logiczne przeciwko takiemu rozwiązaniu? Właściwie to widzę tylko jeden argument: kac w moim wieku to jest COŚ POTWORNEGO. Nawet jeśli się wypije prewencyjnie dwa litry oshee z witaminą C, to i tak – rzeźnia. Gdyby nie to… A tak – muszę to ohydne obrzydlistwo oglądać codziennie. I wynosić Mangustę pod pachą na siusiu, bo jak widzi deszcz, to wrzuca wsteczny.

A w tym roku jest jeszcze weselej, ponieważ… MIałam taką cichą satysfakcję, że menopauza oszczędziła PRZYNAJMNIEJ moje stawy. Większość tych perimenopeuzalnych okropieństw i tak mnie dopadła (z bonusem w postaci covidu), więc nie śpię, męczę się, mam sklerozę, watę zamiast mózgu, uderzenia gorąca – takie tam PRZEMIŁE DROBIAŻDŻKI. Ale przynajmniej nie bolą mnie stawy, ahahahah.

– Się tak kurwa nie ciesz – powiedziała menopauza i jak mnie nie zacznie napierdalać w stawach.

Jak sobie pomyślę, to w zasadzie pobolewały mnie od jakiegoś czasu. Ale tłumaczyłam sobie – chyba krzywo spałam, a wczoraj rzucałam psu piłkę w ogródku, a może przykurcz od szydełkowania. Ale spójrzmy prawdzie w oczy – to chyba jednak TO. Najgorzej barki i dłonie, biodra i kolana trochę mniej. Coś wspaniałego. Chociaż na razie jeszcze daję radę odkręcać nakrętki, nie tak jak Pamela w „Lepszym życiu”, to są dni, kiedy najchętniej nosiłabym ciepłe rękawiczuszki bez palców. Tak zwane mitenki. W ogóle w „Lepszym życiu” są piękne rozmowy o menopauzie, coraz bardziej ten serial doceniam (córeczki najchętniej bym chwilami udusiła z marchewką i zielem angielskim, te dwie starsze, najmłodsza widzi duchy i jest bardzo fajna – no ale oczywiście jak tylko zostanie nastolatką, to też będzie z piekła rodem, wiem). 

A jeśli chodzi o seriale – to wszyscy oszaleli na punkcie „Matek pingwinów”, więc też zaczęłam oglądać. Naprawdę niezły, naprawdę. Chociaż jestem strasznie zmęczona główna bohaterką, która cały czas się rzuca, ciągle walczy ze wszystkimi i wszystkim – można powiedzieć, że przynosi pracę do domu (albo że jej praca jest jej pasją). W ogóle rodzice wydają mi się o wiele bardziej zaburzeni od tych dzieci. Ale zapowiada się ciekawie, mam nadzieję, że się nie rozlezie na szwach. 

A wspominałam już, że czasem fajnie mieć sklerozę? Znalazłam „Kobiety Capotego” – kupiłam parę miesięcy temu, odłożyłam na kupkę i zapomniałam. Podobno jest też serial, i też niezły i w świetnej obsadzie, jak czytałam. No zobaczymy – najpierw książka. 

2 Replies to “O PASKUDZTWACH I SERIALACH”

  1. E, to ja się (chyba?) nie boję tej menopauzy. Z racji choróbska autoimmunologicznego i tak od lat mam uderzenia gorąca, na przemian z zamarzaniem na dokładkę, bóle stawów, sklerozę, mgłę mózgową i inne takie tam. Ale jest plus: z wiekiem przychodzi też olewanie. Nie, że nietrzymanie moczu (choć to też pewnie), ale brak spiny w kwestii różnych głupich spraw. Jakie to jest cudowne.
    Pozdrawiam przedmenopauzalnie.

  2. Współczuję (a i tak się uśmiałam, przepraszam) no więc współczuję, bo wszystko to nadal przechodzę, oprócz tych stawów, ale jak czytam być może doczekam. Pozdrawiam siostry w menopauzie i wszystkie inne też.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*