O AWARII I DESCE

Z cyklu „Gdzie byłeś, kiedy na całym świecie zabrakło Microsoftu?”. Ja mam Maca, ale Zebrze wywaliło dwa pecety. Mojemu mężowi jeden plus zegarek. W dodatku N. był w Japonii i cała się denerwowałam, czy lotu do domu mu nie odwołają, a w tym przypadku tobym już zwariowała, bo cały tydzień siedziałam z Mangustą sama i naprawdę już czułam się jak potępiony duch w opuszczonym zamczysku. Tylko że duch nie musi wyprowadzać psa na siku o trzeciej w nocy.

Ale dobra, nie odwołali mu lotu, a ja mam teorię, kto ten Microsoft na całym świecie rozjebał. Bo jeden rabin mówi, że programiści testowali na produkcji, drugi znowuż, że hakerzy, a ja – że MOJA CIOTKA. Moja ciotka jest osobą zaawansowaną cyfrowo, śmiga rachunki i zakupy przez internet, ale z drugiej strony – ma MAGICZNE zdolności w zakresie technologii i potrafi jednym palcem zrobić nieodwracalne szkody nawet dużym urządzeniom. Ostatnio zablokowała mój numer w telefonie i przysięgała na kolanach, że NIE MA POJĘCIA, jak to zrobiła, musiała coś trącić palcem, ale kompletnie nie wiadomo CO, nie dało się tego nijak odkręcić i trzeba było mnie wykasować i wpisać na nowo. I ja podejrzewam, że pykała sobie w internecie, bluzki oglądała czy tam cos innego, i nagle (oczywiście NIECHCĄCY) kliknęła jakiś skrót na klawiaturze, który był znany tylko kilku wąskim specjalistom na świecie, a miał na celu GLOBALNY RESET systemu. Naprawdę tak myślę, bo ona ciągle takie rzeczy odwala. Jak chcemy globalnego rozbrojenia, to zaprośmy moją ciotkę do centrali z czerwonym guzikiem – na sto procent go popsuje.

Na dodatek moja deska do prasowania dostała garba, w związku z czym poddałam się i pozwoliłam N. kupić nową. Analogowo, w sklepie naziemnym. Jak wrócił z tą deską, to o mało nie zemdlałam – TAKA JEST WIELKA. Jest OGROMNA, hangar można na niej postawić, a na dodatek ma ANTENĘ (na cholerę desce do prasowania antena z drutu, taka stercząca? Radio Maryja będzie mi odbierać?). N. twierdzi, że wybrał najmniejszą z tych, które były w sklepie. A ja twierdzę, że jakby Elon Musk kiedyś wpadł w odwiedziny, to może na niej wylądować swoim helikopterem, ale niechętnie, bo coś za nim nie przepadam. Na Teneryfie widziałam replikę Ra II, na której Thor Heyerdahl przepłynął Atlantyk, i otóż moja nowa deska do prasowania jest WIĘKSZA. 

Mogłam nie wysyłać N. do sklepu i zamówić na TEMU, to bym dostała mniejszą (może nawet mniejszą od samego żelazka, bo podobno z TEMU wszystko przychodzi dużo mniejsze).

A dziś w nocy lało i to było bardzo miłe, mimo, że mieliśmy otwarte okna dachowe i nalało się na podłogę. Nie szkodzi. Letni deszcz to jest coś wspaniałego. 

2 Replies to “O AWARII I DESCE”

  1. Ta antena jest po to, zebys sobie kabelek zelazka przez nią przewlekła i zeby Ci ten kabel nie marszczył ubran podczas prasowania 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*