O TYM, ŻE ZA STARA JESTEM

Co pół godziny dochodzę do wniosku, że za stara już jestem na szczeniaczka, ale niewiele mogę z tym wnioskiem zrobić, bo trzeba wyciągać szczeniaczkowi z gęby różne artefakty / wycierać kałużę na podłodze / rzucać pluszowym bobrem, żeby pobiegała i się zmęczyła i tak dalej. 

N. mi przypomina twardo „Sama chciałaś”. No chciałam. Ja bez jamnika nie funkcjonuję jako osoba. Nawet wyjść na spacer nie umiem bez załącznika na smyczy, bo nie wiem co zrobić z rękami i ogólnie – z całą sobą na takim spacerze. Tylko strasznie ten nowy załącznik ruchliwy i przecieka. 

Zamówiłam do zdegustowania nowe kryminały pani Ruth Ware – podobno nastrojowe, z twistem i w ogóle współczesna Agata Christie. W sumie nie wiem, po co – bo nie bardzo umiem czytać w biegu i / lub wycierając podłogę mopem. A jak leżę wieczorem w łóżku, to Mangusta czyta razem ze mną i obgryza rogi (chyba że dostanie własną książkę – na przykład kartonową metkę od bluzki, tylko później trzeba pozbierać przeżute skrawki). No więc nie wiem, kiedy je przeczytam. Będą leżeć na kupce do przeczytania, a ja się będę ślinić na ich widok.

I była impreza w ten weekend i bardzo prosiłam, żeby nikt nie wspominał o urodzinach, bo to drażliwy temat, ale oczywiście jak zwykle wszyscy mieli mnie w dupie i dostałam prezent. Uwaga, niespodzianka – kieliszek do wina! ZNOWU. Dlaczego ja się ludziom kojarzę z kieliszkami do wina?… Hm, POMYŚLMY. (A kieliszek piękny, duża bombka z meksykańską kolorową czachą i kwiatuszkami, dekoracją na Dia de los Muertos).

Z ciekawych nagłówków z Internetu: „Kanadyjczyk pobił swoją żonę wężem boa. Gadzina zdechła”.

Pierwszy komentarz pod artykułem:

– A co z wężem?…

No właśnie. Też bym chciała wiedzieć!

8 Replies to “O TYM, ŻE ZA STARA JESTEM”

  1. Ależ zacieszam się Waszym Mangustowym szczęściem.
    Mój Albert trafił do mnie jako 2 letni chłopak.
    Nigdy nic nie zniszczył, czasami gdzieś mu się rzygnie – ale to siła wyższa.
    A teraz w wieku 10 lat jest psem śpiącym lub zaganiającym do spania.
    Aaaa … no i szczeka na przechodniów.
    Od zawsze.
    I próbuje ugryźć wszystkie czteronożne więc spacer w 90% 11 kilogramowy księciunio spędza na rękach.
    Podsumowując = każdy pieseł ma swojego kota, a my je za to kochamy i koniec i kropka.

  2. Chyba Cię rozumiem. Bo nasz też Korek jakiś ruchliwy jest, chociaż przecieka już tylko na dworze. I trzeba go będzie wszystkiego nauczyć… Jestem zmęczona. Ale zadowolona.

  3. No dobra. W grudniu stuknie mi 50, więc wszystkie urodziny boleśnie rozumiem. A co do małego zgryźliwca, to gratuluję. My mamy podstarzałego amoroso ze schroniska, który próbuje nam zgwałcić mopsinkę, choć u obojga duch ochoczy, to jednakowoż nie ma czym. A że od dawna czytam, to Szczypawkę całuję w nosek (wiem, ale tak) Trzymajcie się.Nasz amoroso ma na imię Barbar, ja Barbara, no to ja już nie wiem, czy to dalej ciągnąć

  4. Szybko minie ten czas szczenięcy. A póki trwa, kupujcie jej dużo gryzaków. Żwacze wołowe, suszone uszy, suszone ścięgna, ogony, penisy… wybór jest ogromny. Ja bez tego podusiłabym nasze dwa czorty. Nawet teraz, jak już podrosły, codziennie coś do żucia dostają.

    • właśnie miałam polecić, a może na drugą nóżkę, psiego seniora albo chociaż w kwiecie wieku, ze schronu? Tyle jest tych bidul w schroniskach, ja to bym wszystkie hodowle zamknęła..

      • I co by to dało? To takie, niestety nie za mądre, gadanie pod publiczkę. A w schroniskach jak są, tak by były te bidy. Bo one się biorą od durnych, nieodpowiedzialnych ludzi, którzy nie szanują życia. Większość z tych psów to albo kundelki, mnożone bez kontroli, albo pieski z pseudohodowli, czyli od rozmnażaczy goniących za kasą. To ich trzeba tępić i zamykać. Normalne hodowle prowadzą pasjonaci danej rasy, zazwyczaj przebierają w potencjalnych przyszłych właścicielach i nawet, jeśli szczeniaki mają u nich dłużej zostać, to wolą tak, niż sprzedać pieska komuś, kto im się nie podoba.
        Niestety, zwykłych handlarzy jest więcej. 🙁

        • co by to dało..? Mniejsza podaż piesków z hodowli to większy potencjał adopcji. Also- socjalmedia kreują popyt na chwilowo modne rasy [pomeranian!/malinois!/maltańczyk!/shih tzu! …. itp], takie pieski z hodowli [pseudo na pewno też- ale uwierzcie, że nie w każdej hodowli jest tak pięknie i kolorowo] kupują ludzie traktujący je jak breloczki, a kiedy pojawi się jakikolwiek kłopot behawioralny, oddają, wywożą do lasu, porzucają.
          Poza tym, kłóci mi się trochę “miłośnik rasy” świadomie ryzykujący zdrowiem swojej ukochanej suni zaprowadzając ją w kolejne ciąże i sprzedający szczeniaki po kilka-kilkanaście tysięcy zł. Dla mnie to jest sutenerstwo a nie miłość.
          I w ogóle rasy psów… samo dobro wyszło z tych biednych kalek jakie zrobiliśmy z mopsów, bulgodów, owczarków niemieckich itp. No ale to moja niepopularna opinia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*