O SMUTKU

Po tym wszystkim pojechaliśmy w Bory Tucholskie z przyjaciółmi. Były upały i nie podobały mi się Wdzydze. Niektórzy zbierali grzyby – ja nie, bo ich nie widzę. Wieczorami graliśmy w kości i kłóciliśmy się; tym, którzy łowili ryby uprzejmie i regularnie przypominałam, że są mordercami. 

I widziałyśmy konia przebranego za zebrę. Akurat wracałyśmy z koleżanką z Chojnic i o mało nie wjechałyśmy do rowu. Ona chciała nawet zawrócić i porozmawiać z właścicielem konia, że takich rzeczy się NIE ROBI. Nie przykrywa się koni derkami we wzór w zebrę i nie stawia się ich obok drogi, bo można spowodować wypadek. 

I sąsiedzi z domu obok pytali, dlaczego u nas tak cicho i nie śpiewamy. No nie śpiewaliśmy, bo nie mogliśmy się dogadać co do repertuaru. 

I wróciliśmy do domu i jest strasznie, strasznie smutno. Cały czas z nią rozmawiam. 

14 Replies to “O SMUTKU”

  1. Ja pier…
    3 sierpnia pożegnałam Pacanka, potem czasu nie było, dziś wchodzę i jak młotkiem w łeb 🙁
    Żadne wyrazy nic nie dadzą, Bożena śni mi się do dziś, a po moim ukochanym psie Szeryfie jak oglądam zdjęcia, to wciąż płaczę, choć to już ponad 10 lat. Chujnia z grzybnią, jak się kogoś kocha.

  2. Kochana, przytulam Cię mocno. Mój pieseł Albert to po prostu moje psie dziecko.
    Tych dzieci w moim 49 letnim życiu było kilkoro – odeszły, ale po jakimś czasie ich miejsce zajmował nowy psi członek rodziny, mimo że zarzekałam się, że nie dam rady itp itd
    Daj sobie czas.
    W pewnym momencie poczujesz, że Twoje serce jest znowu gotowe kochać.
    P.S. Ja nawet narożnik do salonu kupuję pod kątem wygody psa.
    Bo pies jest bardziej ludzki niż człowiek.
    Jeszcze raz mocno przytulam.

  3. Dlugo tu nie zagladalam, bo wyjazdy i inne pierypaly, wchodze, a tu taki smutek;(
    Jedyne pocieszenie to to takie, ze miala najcudowniejszych obslugiwaczy, jakich sobie tylko pies moze zamarzyc. Piekne zycie miala u was i dlugie…
    13.08 to w ogole jest data do dupy, dwie bliskie mi osoby odeszly w w tym dniu, nie lubie.
    My sie martwimy, jak Maura-dwa razy bardziej, albo mozej-podwojnie.
    Ciezkie to, jak sie ma zwierzaka/i w domu, ale z drugiej strony-jak tu nie miec?

  4. Smutek trzeba przeżyć jakoś do końca…
    Po dwóch latach przerwy od 2 tygodni mamy nowego psa. Nie spodziewałam się, że będzie tak fajnie. A jest.

  5. Przytulam mocno. Dwa lata temu straciłam moją ukochaną sznaucerkę, Tulę. Wytrzymałam bez psa dwa dni. Teraz rozrabia u mnie jamnik Tolek, ale filmów z Tulą nie jestem w stanie oglądać do tej pory. Bardzo, bardzo Wam współczuję ❤️

  6. Wszyscy chyba odwiedzający Cię tu od lat ( ja od prawie od początku) dobrze wiemy, jak Ci teraz ciężko. Zwłaszcza, że też to przerabiałam kilka już razy. Myślałam, że jak wezmę dwa koty, to będzie o połowę łatwiej- oczywiście to bzdura, teraz martwię się dwa razy bardziej.
    Przytulam Cię mocno i współczuję bardzo.

  7. Boli strasznie. Tyle razy przez to przechodziliśmy. I wciąż robimy to sobie na nowo. Wystraszyłam się mojego przywiązania – także dlatego niedawno pojawił się drugi pies. Niech ta miłość do nich rozchodzi się na dwa, może kiedyś będzie łatwiej. Choć pewnie nie.

  8. ja wiem, że to jeszcze dużo za wcześnie… ale… jak odeszła nasza Lolka [16,5, amstafka], to zarzekaliśmy się, że nigdy więcej żadnego pieska. Aż półtora roku temu, mały bajtel z szopy u pijaczka pilnie szukał domu… no i wzięliśmy przecież. I teraz, jak ona cokolwiek robi, to patrzymy na nią i: “patrz, zupełnie jak Lola…” albo “a pamiętasz, jak Lola…”, i te wszystkie wspomnienia zamiast smutku i łez, wywołują uśmiech i czuć ciepełko… tyle jest istotek, które potrzebują domu… o patrz, i płaczę na klawisze. Ściskam. A Bójka liże po nosie.

  9. Znam to. Mój Leon już dwa lata jak poszedł za tęczowy most, a w kuchni u ojca stoi miska na wodę, regularnie napelniana. Z czasem to słabnie, ale boli. Przytulam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*