O PRZEKLINANIU I TYM, CZEGO CHCEMY

Sąsiad chodzi po ogródku i klnie. Czy ja mu się dziwię? Zupełnie nie – też codziennie klnę, chociaż staram się ograniczać do wnętrza domu. Nie zawsze mi się udaje, niestety – co zrobić, takie czasy

A Nicole Kidman podobno przyszła lekko napruta na oscarową galę. I uwaga – TEŻ jej się nie dziwię – mnie na trzeźwo nikt by na coś takiego nie zaciągnął. A i po pijaku nie wiem, czy bym się dała namówić – zwykle wolę iść spać, niż się włóczyć po nadętych imprezach. 

A propos kląć: Zebra zalogowała się do e-pitów i jak zobaczyła, ile zapłaciła podatku w zeszłym roku, to krew ją zalała i wpadła w szał. Na co ja jej mówię, że mnie co miesiąc szlag trafia, bo płacę własnoręcznie i mam ochotę sobie za każdym razem odgryźć palce, żeby nie mieć czym zrobić przelewów (dla tych bezczelnych gnoi). No i ona się jakby trochę uspokoiła i mówi, że w takim razie woli się wkurwiać raz na rok, hurtowo, niż co miesiąc. A ja – że jednak co miesiąc, bo nie mam takiego szoku. W efekcie żadna z nas nie przekonała drugiej i pozostałyśmy każda przy swoim zdaniu. Ciekawe, co na to psychologia – jak to świadczy o naszych typach osobowości.

W zeszłym tygodniu ujęła mnie informacja o tym, że na lotnisku w Lizbonie ujęto pana, który przyleciał z Brazylii i miał a) fałszywy paszport, b) zakrwawione ubranie oraz c) kawałki ludzkiego trupa w bagażu. Zaimponowało mi jego totalne wyluzowanie w podejściu do podróżowania samolotami, naprawdę. Ja zawsze się czaję, wybieram spodnie bez metalowych elementów, żeby nie piszczały; buty takie, żeby łatwo zdjąć i założyć, no i mam stres, czy balsam do ust w tubce mi przejdzie na bramkach albo czy puszczą ser w bagażu podręcznym (puścili). Wniosek z tego taki, że… eee, chyba wniosek żaden – bo go złapali i zapuszkowali, a mnie jednak (jeszcze ciągle) nie, ale interesujący przypadek.

A i tak koleś z ludzką padliną w bagażu wydaje mi się mniej pierdolnięty, niż to stado mutantów, które grasowało w Sejmie z przenajświętszymi obrazkami. Czy to się kiedyś skończy? Bo ja naprawdę nie mam już siły, zwłaszcza na przednówku – codziennie mi się woda w chłodnicy gotuje i mam niską hemoglobinę; długo tak nie pociągnę.

Czytam naprawdę dobrą książkę – „Burze w mózgu. Opowieści ze świata neurologii” Suzanne O’Sullivan. Jeśli ktoś lubi książki Oliviera Sacksa (ja uwielbiam), to się nie zawiedzie – pani neurolog ma podobne podejście do pacjenta. Temat też ultra ciekawy, chociaż w dzisiejszych czasach ten, kto ma w miarę funkcjonujący mózg, to jest mu ciężko i smutno – nawet bez migren i epilepsji (aury migreny i epilepsji są do siebie podobne, się dowiedziałam). W kwietniu ma wyjść jej następna książka – na pewno kupię. Na marginesie – chciałabym kiedyś w życiu natknąć się na lekarza, który mnie potraktuje jak człowieka, a nie listę procedur do rozliczenia z NFZ-tem. Chodzę jak najrzadziej się da, a i tak nawet prywatnie za spore pieniądze (na NFZ przez ostatnie 25 lat byłam trzy razy – na szczepieniu na COVID) jestem traktowana jak przypadek do szybkiego pozbycia się z gabinetu. Bardzo to jest smutne i może nie będę kontynuować tematu, bo pójdę jeść masło na pocieszenie i nie zmieszczę się w dżinsy. A tego byśmy nie chcieli.

Natomiast chcielibyśmy już wiosnę. BARDZO.

PS. Sałata w doniczce – zgodnie z przewidywaniami: rośnie zdrowo i bujnie. Nie mam sumienia jej zjeść.

10 Replies to “O PRZEKLINANIU I TYM, CZEGO CHCEMY”

  1. Dobra, mam story akurat dla Ciebie i strasznie chcę się tym podzielić. Otóż Arya miała zabieg zdejmowania kamienia z zębów. Uśpienie pełne, pełen komplet badań i oczywiście mój kompletny odjazd ze strachu. Weterynarz: polecamy, genialny, przemiły, przefajny, przystojny i z podejściem do nas obu. Zabieg udał się cudnie, a my jeździłyśmy jeszcze parę razy do niego na drobne zabiegi po. Gadaliśmy (znaczy on ze mną, nie z Aryą:))) o moich martensach, muzie, Londynie ( bo studiował tamże). Słowem: pięknie. I co kurde? I wyczaiłam przeuroczego lekarza na FB. A tam.. jak napiszę, że odczułam dysonans, to nic nie napiszę. Linki z radia Maryja (tak!!!), Murem za JP, różance- myślałam, że to pomyłka, ale profilowe nie kłamie. No i co Ty na to, Ukochana moja Barbarello?? Bo ja w szoku, w stuporze i ten tego, czar prysł, na szczęście: piękne zęby Arjusi ( a to najważniejsze) mają się, jak i ona, znakomicie.

  2. Dobra, mam story akurat dla Ciebie i strasznie chcę się tym podzielić. Otóż Arya miała zabieg zdejmowania kamienia z zębów. Uśpienie pełne, pełen komplet badań i oczywiście mój kompletny odjazd ze strachu. Weterynarz: polecamy, genialny, przemiły, przefajny, przystojny i z podejściem do nas obu. Zabieg udał się cudnie, a my jeździłyśmy jeszcze parę razy do niego na drobne zabiegi po. Gadaliśmy (znaczy on ze mną, nie z Aryą:))) o moich martensach, muzie, Londynie ( bo studiował tamże). Słowem: pięknie. I co kurde? I wyczaiłam przeuroczego lekarza na FB. A tam.. jak napiszę, że odczułam dysonans, to nic nie napiszę. Linki z radia Maryja (tak!!!), Murem za JP, różance- myślałam, że to pomyłka, ale profilowe nie kłamie. No i co Ty na to, Ukochana moja Barbarello??

  3. No i teraz na lotnisku będę oglądać współpasażerów i typować, kto przewozi zwłoki. Swoją droga, złapali go najwyraźniej tylko dlatego, że miał fałszywe dokumenty. Pytanie, ilu morderców przewozi zwłoki i nikt tego nigdy nie wykrywa, bo posługują się swoimi własnymi, w pełni legalnymi paszportami, hę?

    Miodu – nawet zestalonego – w podręcznym nie polecam. Nie puścili, mimo że można było otworzyć i odwrócić do góry dnem… ale pani na security oznajmiła twardo, że to ona decyduje, co jest cieczą, a co nie!

    (Wiosnę przesyłam, u nas już jest).

  4. Koleżanka opublikowała na fb post, że ,,Murem za JPII” . Skomentowałam, że ,,prawda ma moc”.
    Usunęła post. Ale, że co? Nie wiem, o co szło, zaiste

  5. Ja tez podziwiam tego gościa z trupem w walizce za luz i połowiczny sukces, ostatecznie złapali go dopiero na lotnisku docelowym. Zauważ, ze w Brazylii pies z kulawą nogą się nim nie zainteresował (albo zrobił to po fakcie ;))

    Też przelewam podatek co miesiąc i sama nie wiem, co lepsze, może wolałabym jak Zebra, dostać w łeb raz w roku a porządnie, a nie wykurzać się co miesiąc. No i ten cholerny ZUS coraz wyższy…

  6. Rozumiem cię. Też bym nie miała sumienia. Zawsze mi szkoda sciąć bazylię z doniczki, bo potem sterczą takie samotne, smutne łodyżki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*