O ZIMNIE W UPALNY DZIEŃ I NAJLEPSZYCH PROSZKACH ŚWIATA

Wszyscy się w weekend opalali, a ja w najgrubszym swetrze trzęsłam się z zimna. Oczywiście podejrzewam klimatyzację, którą N. mimo moich sprzeciwów puszcza w samochodzie na cały zycher, a mi ona śmierdzi trupem. Albo krążenie mi wysiadło już całkiem. A teraz jeszcze czytam, że koniec przedwczesnego lata i idzie ochłodzenie.

Tak więc trzęsłam się i czytałam drugą część „Trupiej farmy” i nie jestem całkowicie usatysfakcjonowana (jak ta pani w „Przyjaciołach”, która zjadła batonik). Po pierwsze, jest za mało nowych spraw, a na dodatek niektóre podzielone są na kilka rozdziałów. Po drugie, jakoś mniej jest technicznych detali i szczegółowych opisów ich pracy. Z całej książki najlepiej zapamiętałam dwie informacje: że za gałkami ocznymi mamy tłuszcz oraz że larwy muchy plujki potrafią zjeść do 18 kilogramów tkanki miękkiej na dobę. Dobrze, że ja nie mam takich możliwości, bo przy powrocie z Hiszpanii musiałabym kupować dwa miejsca w samolocie.

A w ogóle to najlepszy wejście weekendowe miała moja ciotka, piastująca zaszczytne stanowisko mojej MATKI CHRZESTNEJ. Otóż w Biedronce przy kasach wyjęła z torebki blister Xanaxu, zaczęła nim wymachiwać i poinformowała mnie (i przy okazji kasjerów, i ludzi w dwóch równoległych kolejkach), że to są NAJLEPSZE PROSZKI na świecie, nie ma lepszych, nic człowieka nie jest w stanie po nich zdenerwować, a świat jest piękny (różowy, beżowy).

Oczywiście. Dlatego szary obywatel nie może ich sobie kupić.

O, jaki piękny nagłówek w Superekspresie: „Makabra! Mordował gotował zapychał rury trupami”. Nareszcie coś ciekawego, a nie tylko w kółko Doda i Rozenek.

 

21 Replies to “O ZIMNIE W UPALNY DZIEŃ I NAJLEPSZYCH PROSZKACH ŚWIATA”

  1. Jako zaznajomiona z przedmiotem nie kupuje tych przestróg, ze od Xanaxu mozna sie uzaleznic, chyba od uczucia ulgi jaki wywoluje, ale jak juz ktos sie od tego uzalezni, to czy Xanax, czy Senes – bedzie brał bez limitu, liczac na szybką ulge, bez znaczenie od czego czy od zaparcia czy od rzeczywistosci. A moim zdaniem to najbardziej uzaleznia stała pensja co miesiac, człowiek jak raz zacznie, to ‘łyka to’ za tym az do smierci, czasem naprawde bolesnej, a przed tym jakos nikt nie przestrzega, ani tego nie leczy. No naprawde luuudzie, nie zabijajmy posłańca!

  2. Prostestuję w sprawie xanaxu. Szary obywatel jak najbardziej może kupić. Tylko musi się udać. I to niekoniecznie do psychiatry od razu. Ale potwierdzam, że sprawa bardzo krótkoterminowa, Jak każda benzodiazepinka. Różowy szybko może przejść w niegustowną czerń. A pomylka xanax – xenna iście freudowska! 🙂

  3. Mam takie same wrażenia po nowej Trupiej Farmie. Rozczarowała mnie ciutkę. A zwłaszcza zirytował mnie rozdział, w którym nie udało mu się dojść do rozwiązania, dowody to znikały, to pojawiały się, a on nawet się nie zająknął na ten temat, tylko przyjął to ot tak!

  4. A która to pani w Przyjaciołach zjadła batonik i nie była usatysfakcjonowana? Myślałam, ze już na pamięć ich znam, a nie kojarzę wątku.

  5. xanax fajny jest, ale uzależnia i potem ciężko go odstawić, a już broń borze szumiący samemu i nagle… dlatego właśnie szary obywatel nie może ich sobie kupić…

  6. Akurat dwa wyrazy z Twojego tekstu -“różowy, beżowy”, przypomniały mi, że podsłuchałam na ulicy: “no przecież nie musi być czerwony, może być różowy, beżowy albo ciałowy”

    • Ciałowy, albo jeszcze lepiej ciałkowy, to jeden z moich ulubionych kolorów.
      Razem z gąsiątkowym poznałam je od miłego, 100-letniego pana, zajmującego się zawodowo farbowaniem wełny na łowickie pasiaki.

  7. Ech, poleciałam zachęcona tytułem, a tu o zbrodniach z lat 80. i 90. Co za czasy, nawet na porządnego seryjnego nie można liczyć w poniedziałek rano. Trupią farmę zakupiłam i mam w planach na kolejny weekend… Mówisz nie warto?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*