No dobrze, może ciut za nerwowo zareagowałam na te wyskakujące zające i przepisy na sernik, ale jak zwykle kalendarz mi się nomen omen pokiełbasił i wydawało mi się, że to już w przyszłym tygodniu. Ten czas popierdziela jak galopujący wielbłąd po pustyni i już naprawdę wszystko się człowiekowi zapętla.
Tak, jajka na wszystkie sposoby są bardzo w porządku. Ale przyznam się po cichu, że znudziły mi się te nowoczesne serniki, takie piankowe, w kąpieli wodnej, z różnymi cudacznymi dodatkami i na ciasteczkowym spodzie. Zjadłabym kawałek takiego zwykłego, ciężkiego, zwartego, na kruchym cieście z kratką na wierzchu i o smaku białego sera, a nie jakiegoś nie wiadomo czego. Już nawet niech będzie z rodzynkami (wydłubie się). Ech.
Natomiast pozostając w temacie – od rana potwornie dziś śmierdzi w pracowej kuchni; zapach dobywa się z lodówki, więc pytam uprzejmie kolegów, czy może niechcący zamordowali dziwkę lub nieuczciwego kontrahenta i składują trupa? Na co oni, że to ekskluzywny ser z oferty Lidla. Na wszelki wypadek im uwierzę i nie będę sprawdzać (ale na mój nos to nie jest zapach nabiału, tylko przeleżałej padliny – więc TYM BARDZIEJ nie zamierzam sprawdzać).
A na dzisiejsze popołudnie mam trudne zadanie – wejść do Józka po spryskiwacz do kwiatków i wyjść TYLKO ZE SPRYSKIWACZEM, bez sterty polarowych kocy (fantastycznie miękkich i fantastycznie przecenionych) (których już nie mam gdzie układać, kurwa mać).
Piekę sernik wiedeński w tortownicy, do połowy wrzucam rodzynki, do połowy nie wrzucam. I uzyskuję efekt dla każdego coś miłego.
Patrzcie, a ja tego JYSKA nigdy nie poważałam, traktując go jako marną podróbę IKEI. Mam pod nosem, a byłam może raz czy dwa. I nigdy nie widziałam tam kocyków. Może to i lepiej…
Czyżby to był coulommiers?
Nie – tym razem jakiś dojrzewający, sprzedawany w zafoliowanych trójkątach (a ta folia i tak nic nie dawała).
Wybacz, ale NIE PRZYGLĄDAŁAM mu się.
Och, przypomniała mi się moja aromatyczna przygoda sprzed lat z ekskluzywnym serem z Lidla o intrygującej nazwie ESROM……..
do Pepko też nie wchodź! miękki różowy na białym polarkowym baranku…. <3
w Auchan, szary mięciutki, z jednej strony minky z drugiej baranek, z eleganckim tłoczeniem we wzór kwiatowy…
z józka lubię futrzany na polarze i dziergany w warkocze – w normalnej cenie odpada, ale na przecenie…..o matko…
ale ja mam sposób, każdy stary koc piorę w niewielkiej ilości proszku, lub w białym jeleniu, żeby za bardzo nie pachniał, odkładam do szafy i raz na jakiś czas dokupuję worek dobrej karmy i jadę do schroniska. A w domu powstaje miejsce na nowe koce 😀
Of kors, kocyki, ręczniki i uklepane poduchy są ekspediowane do schroniska (jako i elegancka mata do samochodu, na której Szczypawka nie chciała postawić nogi – nie wiem, dlaczego – ale nie było dyskusji, więc oddałam).
Ale proszę NIE PODAWAĆ MI namiarów na kolejne!… Bo to się źle skończy.
Kto nie zna serów (syrecky) olomouckich lub herzenskich nie wie nic o smrodzie.
A kocykami można otulić marznące róże w ogrodzie.
Ołomuniecki twarożek ma swoją moc, ale TO NIE TO. Nie ta liga w ogóle.
W dodatku jest przepyszny na ciepło (w cieście piwnym albo rozpuszczony w piekarniku).
Sernik wchodzi w grę oczywiście bez rodzynek (córken nie zje za żadne skarby, wszystko wygrzebane). Swoją drogą co to za fenomen, ze luzem je zajada a w cieście nie…Też myślałam, że Święta są w ten weekend, no ale przy tej cholernej zimowiośnie, nie chce mi się już nic. Temperatura rzuca mi się na oczy i mózg chyba. Moja Borówa wybiera takie oto rozwiązanie (zamiast iść na spacer);)))) https://photos.app.goo.gl/l8hxAuOt2pC54kjr1
Bo suche rodzynki są jadalne. Niesmaczne, ale jadalne. Natomiast rozmiękłe w serniku czy w ogóle w czymkolwiek to jest potworna ohyda. Ja na to mówię sernik z fekaliami.
Borówa cudna! Wcale się jej nie dziwię 🙂
Borówa nie dość, że piękna, to i mądra – przyjęła najlepszą strategię na przetrwanie.
A propos kocyków, mięciutkich oczywiście. Tutaj psiór w jeszcze bardziej “bezczelnej” wersji 😉 https://photos.app.goo.gl/9F4Bj6ydOOYmceNS2
Puchatych kocyków nigdy dość, choćby się miało jakiegoś gorszego członka rodziny trzymać na korytarzu, kocyki musza mieć swoje miejsce…
Z serników lubię tylko i wylaczńie rodzynki, oczywiscie zanim trafią do sera ( pieczony fuj !), ale już troszkę poleżakują w naleweczce, dla lepszego smaku 😋
Jaja i nalewki, no czy można wyobrazić sobie lepsze święta ?!
🎯
A co to Józek? Znaczy domyślam się że jakis sklep z rzeczami do domu, ale do niczego nie umiem tego Józka przypiąć.
Świąteczne warictwo ignoruję, jak zawsze. Jak jest wolne, obojętnie z jakiego powodu, to należy odpoczywać :)))
jysk?
jysk? aaa, to nie znam, u nas tego nie dajo 🙂
Jak to – NIE MA JYSKA? Zagłębia poduch i kocyków?…
Jest! Tylko tu to sie nazywa “Dänisches Bettenlager”;)
Baśka,taki sernik , o którym piszesz i ja lubię, to sernik krakowski,(bez skórek pomarańczowych przede wszystkim, ale i rodzynek nie lubię) . Siostra mojej babci taki piekła,z kratką na górze, był przepyszny.
W dupie mam te święta, o. Żadnego sprzątania, żadnych okien i sernika. Jedziemy do Holandii i będziemy jeść kalmary od Simonisa
Mam ten ser! Pyszny (wersja z miodem i czymśtam), ale perfumuje otoczenie jak dwutygodniowe zwłoki kreta (zwierzę, nie Jarosław).
Oraz absolutnie nie rozumiem focha na rodzynki w serniku. Dla mnie to 70% przyjemności w serniku (jak oddzielę masę serową od tego czegoś na dole, bez względu na pochodzenie).
oh jes! [maślane oczy i ślinotok]
przyłączam się do frakcji rodzynkowej. Hej, ludności en masse – wszyscy, którzy wydłubujecie z sernika rodzynki – proszę je znosić tu, do Zuzanki i do mnie.
ZJEMY WSZYSTKO.
Za tydzień może i świąt nie ma, ale za to jest zmiana czasu. No, to tyle.
Właśnie miałam pisać, że zmiana czasu, mać.
o kurcze! a ja myslalam, ze za 2 tygodnie! No to dobrze, ze piszecie 🙂
Zawsze możesz spytać Szczypawkę czy nie ma nic przeciwko, żebyś przechowywała kocyk w jej legowisku 🙂