O STARZENIU SIĘ

 

No więc wczoraj po osiemnastej wciągnęłam kebab. Bardzo dobry (po zjedzeniu miałam wrażenie, że połknęłam rozżarzone smocze jajo – czyli bardzo dobry). Nie zasnęłam przez całą noc, tylko kontemplowałam sufit i sens życia – jestem dziś gotowa na najbardziej zawiłe dyskusje filozoficzno – metafizyczne. Oraz piję colę zero.

I to jest uważam NAJGORSZE w starzeniu się – nie tam że zmarszczy czy obwiśnie, to akurat mam w dupie. Przecież kiedyś mogłam opierdolić COKOLWIEK o DOWOLNEJ godzinie, popić alkoholem, przespać się albo i nie, a następnego dnia być świeża jak róża. Najwyżej różę trzeba było podlać puszką redbula. A żeby było jeszcze ciekawiej, to w Hiszpanii nic mi nie szkodzi  – mogę jeść opiekaną świńską skórę o północy, zagryzać chistorrą i popijać galonem wina i NIC! Czyli może to nie tyle jest starość, tylko nieodpowiednia szerokość geograficzna. Po prostu. Co zresztą od dawna podejrzewam, że urodziłam się ciut za bardzo na północ.

Zaczęłam czytać „JPod” Couplanda; spodziewałam się zjadliwej i inteligentnej krytyki korporacji, a zaczęło się od zawijania trupa w dywan. Hm. Ale korporacja tez jest – spoko.

A dwa dni temu w horoskopie miałam „Naucz się rozluźniać”. No nie, proszę wróżki, akurat to umiem dość perfekcyjnie. Wolałabym „Naucz się profesjonalnie operować siekierą i rzucać nożem i nie zostawiać po sobie żadnych śladów”.

11 Replies to “O STARZENIU SIĘ”

  1. Już dobra, uratuje Ci te łapki. Ja w tej kwestii równiez Wokulkim byłam, przez lata.. Tyle, ze spotkałam na swej drodze, cos co całe życie omijałam. Maseczkę parafinową (z popularnej sieci kosmetycznej), za niecałe trzy zeta! Działa błyskawicznie, ładnie pachnie, działa na dłużej i po umyciu rąk nie ma żadnych tłustych mazów i marchewki ani nawet jabłka nie zetrzesz. Polecam łatwą przemianę w Izabellę Łęcką 😉

    • „Jesteśmy małżeństwem. Mamy pięcioro dzieci i… wiecznie niespokojne serce, które nie pozwala nam spać. A skoro już nie śpimy, to działamy – prowadzimy warsztaty dla kobiet, mężczyzn, dzieci i całych rodzin oraz terapię małżeńską i rodzinną”

      Jako matka dwójki dzieci, zastanawiam się, kiedy oni wychowują swoją piątkę, skoro ciągle organizują warsztaty dla innych?
      Co do posłuszeństwa żon. Od 15 lat testuję model partnerski małżeństwa i myślałam, że on jest najlepszy, bo – k*rwa mać, nikt nie jest niczyim niewolnikiem i wszyscy powinniśmy być sobie równi.

  2. Rozzarzone smocze jajo :))))

    Ale wiesz, ze ja tez to zauwazylam, ze na urlopie moge praktycznie jesc co chce – i nic? I to nie ze przez 2-3 dni, nie, nie, nawet na takim 3-tygodniowym.
    Nie mówiac juz o tym, ze jakbym w domu przet 3 tygodnie codziennie pila wino, to chyba by mi leb eksplodowal, zaraz po zoladku. A na urlopiku – prosze bardzo, biale z truskaweczka, bez truskaweczki, rózowe, czerwone, do wyboru do koloru, a takze serdecznie polecamy karte drinków z parasolka.

    Tak ze COS w tym jest.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*