Zaprawdę w poniedziałek jednak w końcu komuś ukręcę łeb. Mam na oku takie osobniki, co to w piątek w biurze przez pół dnia chodzą i mówią „O, jak mnie głowa boli i w ogóle jedno oko mam takie CIEPŁE! Jak myślicie, co to może być?”. Jak również na przykład takich, co radośnie opowiadają, jak poprzednie dwa dni spędzili w łóżku w malignie z 42 stopniową gorączką, ale spoko – JUŻ IM PRZESZŁO. Na mnie im przeszło, cholera jasna! Wczoraj wysiorbałam dwie saszetki, te ohydne, a i tak cały dzień mnie bolały gnaty (tak dziwnie – najbardziej stopy, dłonie i łopatki – normalnie czekałam, aż mi urosną szpony i błoniaste skrzydła i się przepoczwarzę w gargulca z Notre Dame). Dziś już luzik – tylko mi się kręci w głowie i chce rzygać. Naprawdę spoko.
Aha, bo jeszcze obok naszego sioła na drogach stoją tabliczki „WYSOCE ZJADLIWA GRYPA PTAKÓW” i N. musiał kupować jajka spod lady, jak za okupacji. Interesująca nazwa, tak na marginesie, ludzkie choroby się zazwyczaj nazywają bardziej prozaicznie. Może weterynarze mają więcej fantazji. (Na pewno mają – przypominają mi się początki pracy, jak jeszcze byłam na studiach, a w robocie kazali mi iść do weterynarzy w ministerstwie po jakieś dane statystyczne do podłoża negocjacyjnego, coś o krowach i koniach miało być. Weterynarz mnie przyjął uprzejmie, posadził w fotelu – ja z zeszytem na kolankach i kolorowymi długopisikami, a ten mi 40 minut z błyskiem w oku nawijał o inseminacji i pobieraniu nasienia od ogierów, chociaż to W OGÓLE NIE BYŁ temat mojego pytania! Wróciłam z płaczem i powiedziałam, że więcej tam NIE PÓJDĘ i mogą mnie wywalić. Było dużo śmiechu i oczywiście jak tylko na horyzoncie zamajaczyły krowy albo ogiery, to znowu byłam wysyłana. Kurwa mać).
A dziś rano pospałam pół godzinki dłużej i był to błąd taktyczny, ponieważ po zejściu na dół zastałam Atol BIkini po próbach nuklearnych zamiast kuchni. No cóż, mój mąż postanowił ugotować zupę (o szóstej rano! W niedzielę!!!).
Idę się położyć. Niech mi tylko przejdzie ta śruba, już ja się z nimi wszystkimi policzę.
U nas też ta wysoce zjadliwa grypa ptaków, mijam znak w drodze do pracy. Nerwowo przełykam ślinę, jak tamtędy przejeżdżam.
obyś była tak dzielna, jak te jamniki!
https://media.giphy.com/media/l3q2yRxNC12HD2Y0g/giphy.gif
Znam ja takiego kandydata jednego do ukrecenia lba. Siedzi w robocie i smarka, kicha, kaszle, po kilku dniach radosnie oznajmiaja ze juz lepiej, a u mnie sie zaczyna. W tym sezonie dwa razy mnie zarazil.
Kupilam “Mlyn do mumii”. Pierwsze pare rozdzialów bdb, czeskie na wskros, z fantazja i polotem. Mam nadzieje, ze tak bedzie dalej!