A bo w ogóle zapomniałam (bo ja ostatnio mam straszną sklerozę, zapominam po co weszłam do pokoju, chociaż i tak najczęściej PO NIC ważnego, oczywiście), że w „Juliecie” chwyciła mnie za serce kolekcja Sargadelos, galicyjskiej porcelany w celtyckie wzory, bardzo charakterystycznej. W domu nad morzem Julieta ma cały regał Sargadelos, widać go dokładnie w kilku scenach, od podłogi do sufitu. Bardzo jej zazdroszczę, bo piękne wzornictwo ma ta porcelana.
Nasza kolekcja nie jest aż tak imponująca, jak Juliety, ale pracujemy nad tym.
Ten cholerny mróz przyszedł z jakimś takim wyżem czy innym chujwiczym, że od dwóch dni pęka mi łeb. Nawet się zastanawiałam, czy aby nie złapałam grypy, ale gdzie – na cmentarzu? (Chociaż wirusy grypy hiszpanki owszem, przetrwały w zwłokach ofiar). I wcale nie ma zamiaru się ocieplić! Naprawdę zwariuję.
Co do Zgierza nie wypowiem się, gdyż nie jestem obiektywna 😉
Alaska Alaską, a wirusy to są bardzo podstępne bestie! JA BYM UWAŻAŁA.
A z Almodovarem czytałam kiedyś wywiad, w którym się żalił, że jego filmy mają kiepskie recenzje od krytyków filmowych, za to są wynoszone pod niebiosa w magazynach wnętrzarskich i on tego nie rozumie.
Półmiseczki obłędne! Zazdraszczam 😉
Hiszpanka przetrwała w zwłokach, ale w temperaturach typowych dla Alaski. Na szczęście u nas aż takich nie ma 🙂
Też mi łeb pękał. Do tego śmierdzi. Na dworze śmierdzi.
No ale mieszkam blisko Zgierza, co tu się dziwić.
Dzięki temu, że mam synka 5-latka, który wyczerpuje mnie na potęgę (ratunku!), wyszłam dzisiaj na ten cholerny mróz dla świętego spokoju. NO I! o! DZIWO! OŻYWIŁAM SIĘ POPRZEZ ZMARZNIĘCIE I ENTUZJAZM DZIECIĘCY :(. nAWT DAŁAM RADĘ usmażyć kotleciki arabskie, z kurkumowym ryżem i rckolą :). Synek nasz zażyczył sobie być szefem sali i podawał nam do stołu :)). Boskie uczucie, za 10 ZETA NAPIWKU! :)). Przepraszam za Caps Locka, nike mam na niego wpływu… :**
a mnie się w tym filmie (kurczę, chyba w tym…) podobał zegar na całą ścianę