Wczoraj jechałam z taksówkarzem, który NIC NIE MÓWIŁ. Ani słowa, przez całą drogę. Pierwszy raz w życiu mi się coś takiego zdarzyło.
Atmosfera w taksówce panowała nader dziwna, bo żeby chociaż radia słuchał, no to rozumiem: nic nie mówi, bo słucha radia. Ale radio było wyłączone. Nawet do innych kierowców nic nie mówił („Jak jedziesz, ty chuju baranie, kto ci dał prawo jazdy”), co się taksówkarzom NIE ZDARZA. Tak w połowie drogi zaczęłam się nerwowo wiercić, a nawet zagadałam pierwsza (JA! Zagadałam pierwsza! Więc chyba widać, że sytuacja była naprawdę dziwna i groźna) – „A na tym rondzie to zawsze jest taki korek, prawda?” – NIC. Nic! Jak w studnię! A jak zapytałam przy wysiadaniu „To ile wyszło?” – to bez słowa przekręcił taksometr w moją stronę.
W dodatku jak już się tak zdenerwowałam i zaczęłam rozglądać po tej taksówce, to się okazało, że wszędzie, we wszystkich kieszeniach i zagłębieniach, leżą KASZTANY.
Oczywiście uważam, że był to seryjny morderca (któremu się jednakowoż nie spodobałam), albo handlarz żywym towarem (któremu się nie spodobałam, bo na żywy towar jestem już za stara). Istnieje także możliwość, że wiózł mnie jakiś eksperyment Elona Muska, a nie żywy kierowca. W każdym razie było dość traumatycznie – polecam to wszystkim, którzy narzekają na gadatliwych taksówkarzy. Naprawdę, lepszy gaduła, niż taka ENIGMA za kierownicą.
A dziś? Dziś rano zużyłam dwie warstwy przylepnej rolki, żeby doprowadzić czarne dżinsy do stanu mniej więcej pozwalającego na wyjście do roboty. Ale i tak kocham mojego pieska bardzo.
Obstawiam, że go gardło bolało. Jak mnie boli, to milczę jak grób i rodzina wpada w popłoch. ps. Ciesz się, że nie był handlarzem organami, na organy jesteś w sam raz. Znaczy, wiekowo w sam raz.
Głuchoniemy.
Przyjęli go do tej roboty dla draki 🙂
To ja – chociaż zwykle też milczę – nocnym przelotem chcę Ci życzyć spokojnych, tłustych Świąt i udanych prezentów pod choinką. Hohoho!
https://m.youtube.com/watch?v=1KrjBPIyzUg
Pozdrawiam, Oszfak
On po prostu Cie zna, czyta Cie i jak wsiadłas to go zatkało i stwierdził, że nieee, nie da sie na to złapać, bo co powie, to Ty to opiszesz, to ni chu chu on Ci nie da podstaw opisania go na blogu…. Tego jednak nie przewidział 😀
😉
Tak. Stawiam na to.
To był taksówkarz widmo:))
Wiele bym dała za takiego fryzjera.
No wlasnie czesto sie mówi, ze fryzjerzy to taka gadatliwa grupa zawodowa jest – a ja nigdy, naprawde NIGDY w zyciu na takiego nie trafilam (na szczescie).
Ale milczacego taksówkarza to nie spotkalam jeszcze. I do tego z kasztanami :}
Może go zęby bolały. Albo prowadził eksperyment, ile milczenia jest w stanie wytrzymać klient.
Może to był jakiś milczący protest? Ale rozumiem, że nie dasz Panu drugiej szansy, żeby to sprawdzić 😉