O TYM, ŻE W GRUDNIU NIE JEST FAJNIE (ABY NIE UŻYĆ PRZYMIOTNIKA NA "CH")

 

No i pies z wenflonem w łapinie, obandażowanym na czerwono, a ja w proszku. I to nie takim fajnym proszku, np. do prania, pachnącym, z kolorowymi kuleczkami, tylko brudnym, brzydkim proszku z grudami, jak stary cement. Nagle codziennie chce mi się na zmianę płakać albo kogoś porąbać i spalić i zaczęłam się zastanawiać, co do cholery? Gdy nagle WTEM – olśnienie.

Jak to co. Grudzień. Kurwa, GRUDZIEŃ. Od 2009 roku nienawidzę grudnia niestety z wzajemnością. Ugh.

Wyciągnęłam zatem komplet DVD z „Ostrym dyżurem” i niniejszym postanawiam przeczekać.

W wyniku wiadomych wydarzeń skończyły nam się mokre chusteczki. Dziś kupiłam nową paczkę, lawendowych. Od dziś w tym domu wycieramy psi tyłek LAWENDĄ! Właśnie tak!

(Chciałam aloesowe, ale akurat nie było, więc to taka troszkę niezamierzona rebelia, ale liczy się efekt – lawenda do psiej dupy i niech mi ktoś spróbuje podskoczyć).

Szwagier mi się wyłamuje z gwiazdkowego ordunku „każdy każdemu mówi, co chce dostać na prezent” – normalnie jak się nie zdeklaruje do poniedziałku, to dostanie RÓZGĘ. I kalendarz Pawlikowskiej (albo biografię Jarosława, w tym roku nie mam litości).

37 Replies to “O TYM, ŻE W GRUDNIU NIE JEST FAJNIE (ABY NIE UŻYĆ PRZYMIOTNIKA NA "CH")”

  1. Zamiast kalendarza Pawlikowskiej w tym roku polecam kalendarz Kalicińskiej. Ma moc! Nie wiem, co ta kobieta bierze, ale też chcę takie. Dużo złotych myśli, w tym o nietrzymaniu moczu i jesiennych kolorach liści.

    • Czyli ten kalendarz ma mocz a nie moc? 😉
      Wiecie co, Pawlikowska i Kalicińska to pikuś przy ałtorKasi, czyli Katarzynie Michalak. Drżyjmy wszyscy, jeśli po swoich licznych publikacjach infantylnych książek wpadnie na wydanie kalendarza.

      • NIE PODPOWIADAJ POTWOROWI!!!! ona już zapowiedziała wielotomową autobiografię, co to ma się ukazać po jej śmierci i UJAWNIĆ TAJEMNICE, cy cuś w ten deseń. I teraz gryź się człowieku w ozór i nie życz tej grafomance zgonu….

        • To jakiś cud wielki, że chce czekać z publikacją do swojej śmierci. Myślałam, że takie jak ona publikują wielotomową autobiografię tuż po 40-stce. Myślę, że nas tylko pociesza, usypia naszą czujność i w najmniej niespodziewanym momencie pierdolnie dziesięcioma tomami tego, jak to zakochała się w wilkołaku, kopulowała z nim w pentagramie robiąc w przerwach resuscytację jakiejś zjawy z innego wymiaru. Tak, z ciekawości sięgnęłam kiedyś po dwie jej książki, jedną zmęczyłam a drugą pizgnęłam o ścianę po 10 stronach (z niej wiem o pentagramie, pierwszą przebrnęłam dzięki całkiem sensownym przepisom kulinarnym).

          • Tfu, w najmniej spodziewanym momencie miało być. Job toj mać, pomyliłsia – jak można było usłyszeć kiedyś z megafonów na stacji kolejowej w Hajnówce.

      • Ja tom Michalak znam tylko z jakiegoś linka, którego mi tu podrzuciłyście 0 chyba do Niezatapialnej Armady, co analizowała jedno jej dzieło, gdzie bohaterka była gwałcona przynajmniej raz na akapit. Z zamieszczonych cytatów wynikało, że przyjemność czytania jest porównywalna z piciem denaturatu – w podobnym tempie obumierają neurony.
        ALE!
        Czy widziałyście drogie panie TELEDYSK pani autorki? Bo ona teraz jeszcze śpiewa.
        https://www.youtube.com/watch?v=fqA7iXCb4To

        • Ciekawe studium dziewięciolatki (chociaż moja córka wydaje się jednak mniej infantylna i pisze znacznie lepiej niż ałtorKasia) w ciele kobiety, tak na oko, piątej młodości.
          (Mój wychowawca z liceum mówił, że przed 20-stką jesteśmy pierwszej młodości, przed 30 – drugiej itd.)

          Żeby nie było, że zazdroszczę jej tych wydawanych książek. Nie zazdroszczę, niech sobie każdy pisze jeśli czuje taką potrzebę, ALE dziwię się, że wydawnictwa jej to wydają. Aż tak źle życzą swoim czytelnikom?

          • Ja się nie dziwię wydawnictwom – jest popyt, się wydaje. Papier toaletowy też ktoś produkuje, prawda?
            Bardziej by mnie interesowało,kto to czyta. Kim jest statystyczna czytelniczka. I co takiego potwornego musiało się stać w jej życiu, że wydaje pieniądze na TO COŚ.

          • Ale jakieś wydawnictwo musiało to kiedyś zacząć. Kto był takim… nie wiem kim, bo słów mi braknie, że po przeczytaniu tego tekstu rodem z pamiętnika dwunastolatki zafascynowanej sagą Zmierzchu, zdecydował się to wydać.
            Czytelnicy to insza inszość. Nie ogarniam tych fascynatów-desperatów.

        • Obejrzałam. Do połowy. Moje życie już nigdy nie będzie takie samo. Dlaczego nikt mnie nie ostrzegł! Kuriozalny wydaje mi się fakt, że książki ałtorKasi wydaje wydawnictwo Znak. Tak. Wydawnictwo ZNAK:(

  2. Zdrowia dla Szczypawki!
    Grudzień przeleci ani się oglądniesz, już mamy niemal tydzień z głowy.
    Niebawem nastąpi w mym mieście wiekopomne otwarcie lidla, wyczekiwanego od lat, oj będzie się działo!

    • Cios poniżej pasa to “Życie Mateusza Kijowskiego” lub “Rychu Petru – myśli wybrane” lub “Kobiety Nowoczesnej – w poszukiwaniu rozumu”.

      • Beato, przeoczyłaś drobny fakt, że ani Rychu, jak poufale go zowiesz, ale rozumiem, że jesteście na Ty, ani Mateusz, ani żadna kobieta zwana przez Ciebie nowoczesną, biografii swych nie opublikowali! Oczywiście na Pudelku możesz przeczytać o operacji Popek ( nie pamiętam, czy to była lobotomia, czy zabieg na otwartym sercu), najnowsze przygody Dody z Dudą. Ja tu gadu, gadu, a może Ty wydałeś jakieś swoje “myśli” w związku z powyższym? Bo zdarza Ci się myśleć? Ucieszne by to było w grudniu:-)

  3. Natchnęłaś mnie, chyba mojemu mężowi za karę kupię kalendarz Pawlikowskiej.
    Co prawda obawiam się, ze nie rzuci na niego okiem, ale będę mieć satysfakcję.

      • Baśka, to może dam Ci namiar na jedną z moich szwagierek? 😉
        Dawno temu, gdy mieszkaliśmy przez chwilę z teściową to mieliśmy fajnego kota. Wieś, zabudowa kolonijna, pola, lasy, więc żył i w domu i w plenerze. Często spał w domu i chociaż nie mieliśmy kuwety (zawsze prosił o wypuszczenie) to spokojnie zostawał, gdy wyjeżdżaliśmy gdzieś na chwilę. Nigdy nic złego nie zrobił.
        I przyjechała ta szwagierka. Chodziła, fukała na kota, więc się jej odwdzięczył i narobił na jej łóżko. Następnym razem, kilka tygodni lub miesięcy później zrobił repeat. A u nas nadal zachowywał się nienagannie.
        I tacy ludzie sądzą, że zwierzęta są głupie a one wiedzą więcej, niż nam się wydaje.

    • Panie Jacku, proszę splunąć trzy razy przez lewe ramię na cmentarzu o północy, aby to zohydzenie Panu bezpowrotnie minęło! I wysłać tauzena dla dyrektora w Toruniu! Ma Pan z czego! W końcu ma Pan radosne 500+, n’est-ce-pas? Nastrój Panu zwyżkuje! Proszę nie zapomnieć wykarmić swoją liczną gromadę bachorów, choć powiem Panu, że wolę zwierzęta niż niektórych ludzi!

    • U nas w Lidlu w soboty rano jest Bitwa pod Grunwaldem, więc tygodniowe zakupy robimy w Biedronce, która ma swoje chusteczki Dada. Też się w tym celu sprawdzają 🙂
      (Aczkolwiek latem jedna paczka mi się zaśmiardła, tak w połowie zużycia. Normalnie skisły i capiły moczem).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*