Obudziło mnie w nocy głębokie, basowe chrapanie jakiegoś obcego faceta w MOIM ŁÓŻKU. Gdybym miała sporządzić portret pamięciowy na podstawie tego chrapania, to bym powiedziała, że to koleś wyglądający jak ten grubszy z „Flipa i Flapa” (czy ktoś wie, który był który?). Przerażona zerwałam się, żeby stwierdzić, że to chrapie moja śliczna, delikatna, malutka Szczypawka. JAK STARY PRZEPITY BOSMAN.
Muszę coś z tym zrobić, bo ona tak chrapie, bo jest za gruba. Ja też jestem za gruba. To może uszyję nam jednakowe gorsety, w których się zasznurujemy i będziemy spacerować? Albo takie opaski na szyję, jak się zakłada łabędziom? A może jedno i drugie?…
Ostatnio mam dość mroczne, ciężkie sny, za co winię najnowszy sezon „American Horror Story” – oglądam z miłości, ale od siódmego odcinka to nuda. Krwawa nuda. No bo ile można oglądać bohaterów kolejno szatkowanych jak kapustę? Będzie jakiś morał albo zwrot akcji, czy po prostu tak mnie (czyli widza) zostawią z tym surowcem na kaszankę? Nikt mnie nie musi przekonywać, że współczesna telewizja, a zwłaszcza reality TV, to kaszanka. Wolałabym jakieś zaskoczenie.
Jakby było mało, to dołożyłam sobie jeszcze „Channel Zero: Candle Cove” – gdzie z kolei szatkują się (i wszystkich dookoła) dzieci, które obejrzały przeklętą kreskówkę z piratem. Podoba mi się jego oniryczny klimat i takie wolne tempo, jakby się brodziło w wodzie. Fajny.
I później mam koszmary i boję się iść w nocy do łazienki. Tak.
W dodatku odezwały się u mnie geny niedźwiedzia brunatnego i najchętniej bym przespała ten cały syf do końca marca. Nawet za cenę koszmarów sennych. Idę się zapoznać z ofertą flanelowych piżam na Oysho.
Flap to był ten gruby, A jest bardziej okrągłe niż I 🙂
Żadnego morału. Oglądałam siłą rozpędu, zwłaszcza gdy producent (czy reżyser) wygadał się, że tylko jedna osoba przeżyje masakrę. z sezonu na sezon nudniej.
co do AHS – niestety, nie będzie morału, a finał, poza krwawą szatkownicą część tysiąc dwieście pięćdziesiąta, będzie mdły niczym szpitalna dieta.
Spaprali doszczętnie klimat, a szkoda, bo właśnie gdzieś do 6-7 odcinka oglądało się to z solidnym zaangażowaniem :/