O TYCH, CO SKACZĄ I FRUWAJĄ

 

W piątek na bazarku zawarłam interesującą znajomość z uroczym kudłatym pieskiem. Stał przed nami w kolejce (ze swoją panią, ma się rozumieć) do budki, w której N. nabywa obłożenie do bułki mazurskiej (bardzo dobra bułka, nawiasem mówiąc, do kanapek z opiekacza też). Ponieważ ja do psów zawsze gadam, to zagadałam i do tego, a on natychmiast się do nas przytulił. Najpierw do N., a za chwilę do mnie.

Jego pani wyjaśniła nam, że to taka sierotka – trzy lata był w schronisku i teraz tak do wszystkich lgnie. Na imię ma Trufelek, a wygląda jak Szczypawka (hm, jak SZCZUPŁA Szczypawka) na długich nóżkach. Bardzo uroczy i mięciutki. I tak oto zostaliśmy przyjaciółmi saskokępskiego Trufelka.

A po południu zostaliśmy przyjaciółmi małej pleszki, która wleciała N. do garażu i natychmiast się wbiła pod piec. Co za jełopa. N. spędził upojne chwile wijąc się dookoła pieca, żeby ptaszyna tam nie utknęła na dobre i się nie zaśmiardła. Na szczęście wyleciała.

Janusz ostatecznie przegiął – przywlókł do domu małą wiewiórkę, już zamordowaną, z obgryzionym łebkiem. W związku z czym w trybie natychmiastowym został spakowany do transportera i wyjechał na obcięcie cojones. Jeśli i to nie pomoże, to już ja się nim zajmę, a raczej Szczypawka.

No i mieliśmy ślub sąsiedzki – o matko, jak mnie denerwuje składanie życzeń po ślubie, bo oczywiście pierwsi się pchają ci wszyscy, którzy jadą na wesele, jakby nie mogli tej koperty wręczyć po rosole, ewentualnie po zrazach. W dodatku za mną w kolejce stała pani, której lewy cycek miałam przez cały czas na moim prawym łokciu. Co się odsunęłam, to ona CYK – z powrotem mi go kładła. Nie wiem, może to takie zaloty były, nie znam się zupełnie, choć – jak stwierdziła mama Rachel na ślubie lesbijek – to miło jest mieć opcję.

7 Replies to “O TYCH, CO SKACZĄ I FRUWAJĄ”

  1. Źle ze mną, naprawdę źle. Co wspomnisz o Januszu, to kartkuję notki jedna po drugiej, bo nie pamiętam, kim jest Janusz, choć z kontekstu można by się domyśleć. Po przekartkowaniu kilku wstecz pukam sie w czoło, że no jasne! … A za chwilę znowu zapominam.

  2. Toż ja tylko zamierzam doprosić do wspólnej zabawy Szczypawkę i też nie wnikać w jej kontrakt z Matką Naturą.

  3. uprzejmie donosze na Janusza – pozbawienie go tego i owego nie zmieni jego mysliwskiego zajecia – wiewiorka dala sie zlapac bo pewnie miala reumatyzm
    Janusz Pozbawiony bedzie jedynie blizej chalupy sie trzymal – a tam co za fanaberie wygarniac Januszowi ze realizuje swoja umowe z Matka Natura – taaa a sztuczne krety masz juz w trawniku?

  4. Melduję, że zadanie wykonane – kapcie ze Snoopym nabyte 🙂 Jeszcze raz dziękuję za cynk, bo właśnie kapci mi było trzeba a te “dorosłe” w sklepach mają urok tapczanu z PRL-u 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*