O TRENDACH (!) I CIERPIENIU OSOBNICZYM

 

Wczoraj imieniny teściowej, znowu czuję się jak Kane na moment przed tym, jak mu wyskoczył z klatki piersiowej nasz kochany, uwielbiany, bez którego nie mogą się obyć żadne święta – Alien. (Nie oglądacie kwadrylogii „Obcy” w Boże Narodzenie?… Hmmmmmm).

Z innej beczki: wiem i pamiętam, co kiedyś mówiłam o Emu, a później zostałam ich najwierniejszą fanką, kocham je i życia zimą sobie bez nich nie wyobrażam. Ale wydaje mi się, że mam takie dwa tegoroczne modowe hity, ze NI CHOLERY nie ma szans, żebym się z nimi zaprzyjaźniła, a mianowicie:

– moon boots, oraz

– onesie.

No żesz jak w mordę jeża, gdybym wparowała do salonu odziana w onesie, to N. który NAPRAWDĘ nie zwraca uwagi na detale i raczej już się przyzwyczaił do tego, że jego żona 80% życia spędza w piżamie oraz dresie (oraz emu), to jednak chyba by mnie wywalił oknem. I zamknął żaluzje zewnętrzną, żebym nie wróciła. Onesie toleruję w jednym przypadku – jeśli jest w nie ubrany kowboj na Dzikim Zachodzie, koniecznie z klapką zapinaną na guziki na dupie (patrz – stare westerny). Moon boots – jestem sobie w stanie wyobrazić hipotetyczną sytuację, w której ewentualnie bym je założyła (dla draki), ale onesie – chyba tylko z pistoletem przy skroni. Cholernie dużym, śmierdzącym smarem pistoletem z podpiłowanym spustem.

Ale spoko, być może to one są klasycznie i ponadczasowo piękne, tylko ja mam jakiś dziki gust wywichnięty. Na przykład, wszyscy uwielbiają, a ja nie znoszę:

– kukurydzy (nawet prażonej – ten styropian może bym i jadła, ale ma łuseczki, które mnie denerwują jak nie wiem co);

– Waglewskich – całej familii, tatusia i obu przezdolnych potomków. Brr.

No i tak to. Brzuch mnie boli (wiem – było nie zżerać całego słoika marynowanych grzybów). Ale za to znalazłam w BARDZO dawno nie używanej torebce 23 złote oraz Ksawery się wyniósł razem z większością śniegu. A u Karlosa Arguinano dziś przepis na zupę z wołowego ogona z dynią i ziemniakami – chyba jednakowoż podziękuję.

 

0 Replies to “O TRENDACH (!) I CIERPIENIU OSOBNICZYM”

  1. Dzisiaj widziałam dziewczynę w białych moon boots ( i w legginsach w panterkę).
    Co miała wyżej , nie wiem bo ten widok od pasa w dół mnie zahipnotyzował do tego stopnia,że nie spojrzałam. Dodam że wcale nie odśnieżała podjazdu tylko robiła zakupy w Carrefour (niezaśnieżonym). Dziękuję Ci Barbarello , bo dzięki tobie wiem że ona była super topowo ubrana , a sama bym na to nie wpadła.

  2. Dokładnie trendy i cierpienie – lecz bardzo odczuwalne jest w Polsce z uwagi na niskie zarobki.
    Widzisz piękną torebkę, sukienkę, kolczyki, buty ect…. a w portfelu wielka ciemna dziura………a nawet jak coś się tam brzdęka to cie to nęka :))) i tak idziemy kobiety zamężne za dobrami ogólnymi jak ser, masło, kiełbasa, chleb, a reszta zostaje tylko wspomnieniem.

  3. onesie tez musialam wyguglowac i zacukalam sie nad nimi na dluzej. I juz myslalam, ze nic mnie wiecej nie zdziwi, kiedy przyczytalam o twosiach…teraz po nocy mi sie beda snic, ja cierpie na klaustrofobie i to jest chyba najbardziej klaustrofobiczne ubranie(?) ever…pomijam te ze sceny S/M;)
    A relaxy nosilam cwierc wieku temu (z koniecznowsci) i mi na cale zycie wystarczy…nawet jesli metka mialaby byc na nich od Jimmy Choo, Manolo, czy innego Louboutina….

  4. Jedna znana mi pani biega po mieście w onesie, w którym wygląda jak pluszowy miś. Dla mnie to jednak są śpiochy i z łóżka bym ich nie wyrzucila 😉 Ale zakładanie tego do ludzi – co to to nie.

    Za to Obcy w Święta – 4 razy TAK!!! 🙂

  5. Moon booty posiadam od lat dwóch (znowu niby hit? był jakieś 4 lata temu)-w sam raz w zaspy śniegu do lasu, tudzież w zaspy do ogrodu na lepienie balwana z dzieckami. Ale jak widzę kogoś w tym w mieście, to kwicze. Chociaż nie mnie oceniać trendy, do miasta chadzam w sniegowcach riekera, a jak wiadomo, to je firma geriatryczna.

  6. O matko…to ja byłam prekursorką,bo onegdaj nie oparłam się i takiego onesia-tygryska trzymiesięcznemu dziecięciu kupiłam,coby mu fotkę strzelić,zamiast niedźwiedziej skóry,żeby dzieciątko miało co,jak dorośnie ,skrzętnie ukrywać przed oczyma narzeczonych i wielbicielek.I to były onesie(oneś ? ) przechodnie,katowano nimi (nim? ) następne dzieciątka rodziny i przyjaciół.

  7. to ja własną piersią zasłonię ciosy w moon bootsy wymierzane, są IDEALNE apres skii nie tylko, mają pod spodem takie.. kurczę, nie wiem, gumowe kropko-mikroprzyssawki? zero poślizgu i ciepłe jak nie wiem co, i wygodne. całą rodziną w nich popylamy, ja w tym roku co prawda w love moschino (też świetne, dla mnie lepsza rozmiarówka), a mąż i córka w oryginalnych vinylach.. weź, nigdy nie mów nigdy, na sarenza jest akurat promocja, z jakimś kodem można kupić 30% taniej, wychodzą po 200 zł z groszami, spróbuj!:)
    a onesie z river island (z uszami, w moro i w kwiatki chyba..) to hicior w szkole mojej Majki (lat 11 i pół), obowiązkowy outfit na nocowanie u koleżanek;) konserwa z Ciebie Barbarello, młodzież kocha onesie! ;);)

  8. Też musiałam pobuszować po necie, aby dowiedzieć się co to są onesie. No i okazało się, że kupiłam coś takiego dla draki mojemu szwagrowi pod choinkę w zeszłym roku. Byłam w szoku, kiedy mój szwagier rozpakowując prezent stwierdził, że ta piżamka mu się podoba i będzie zabierał ją na wyjazdy pod namiot. To się nazywa zrządzenie losu 🙂

  9. moje perwsze pytanie bylo CO TO SA ONESIE ale jak mi internet uchylil rabka tajemnicy to jednak stwierdzam ze niektórych rzeczy lepiej nie wiedziec…
    myslalam ze to tylko dla niemowlaków takie sa. sliniaczki zamiast kolniezyków tez sie nosi moze?

  10. pojęcia nie miałam (jednak człowiek uczy się całe życie), cóż to takiego onesie, więc zanurkowałam w sieci i przeżyłam chwile uzdrawiającego śmiechu;
    jeszcze babki jakoś w tym ustrojstwie wyglądają, ale FACECI! W SKARPETACH

  11. No weź, te moon boots wyglądają jak stare dobre Relaksy, które przeżywają renesans i za 400 zł w Wojasie można je kupić. I ja się zastanawiam tylko kto jest odbiorcą. Bo z sentymentu ktoś może by i kupił, ale za 4 stówy?

    • Też miałam napisać że jak Relaksy wyglądają, tylko takie ze dwa razy grubsze 🙂

      A jakiegoś onesia (tak to się odmienia?), najlepiej z ogonem i z uszkami, to bym sobie dla draki kupiła. Mam już kapcie z pazurami, byłoby w sam raz.

        • Ja jako zmarzluch nocny miałam taką piżamę z 10 lat temu, zanim poznałam mojego obecnego męża, który jest grzejnikiem (teraz mam dwa grzejniki, bo syn odziedziczył właściwości).
          I spało się w tym cudownie. Łaziło się w tym przepięknie: nic nie podwiewało, nic mi nie wystawało i nie wychylało na mróz.
          Niestety siku można było robić wyłącznie bezpośrednio przed wejściem pod gorący prysznic. Inaczej zgon z wyziębienia gwarantowany niestety.

Skomentuj ~Szafirowy Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*