O TYM, ŻE WŁADZE CIECHOCINKA MUSZĄ NAM ODDAĆ SAMOLOT

 

Wyjeżdżanie z osobami, które zna się od pieluch, jest dość odprężające, ponieważ człowiek nie musi niczego udawać. No, trudno udawać przed kimś, z kim dzieliło się hańbę opadających gaci w przedszkolu. Zresztą, spróbowałabym robić z siebie nie wiadomo kogo – to by mnie po prostu opierdoliły i spokój. Robienie nie wiadomo kogo muszę zatem zachować na inną okazję.

Tradycyjnie:

– lało (dziękuję, dziękuję – naprawdę nie musicie mi gratulować – ZNOWU udało mi się ściągnąć deszcz, to doprawdy drobnostka, co to dla mnie);

– przejadłam się mięsem i od dziś jem tylko kanapki z ogórkiem (zasugerowałam, że można wziąć coś fajnego na grilla i koleżanka przyjechała z CAŁYM BAGAŻNIKIEM MIĘSA we wszystkich smakach świata);

– nie mogę patrzeć na wino i nie piję alkoholu do końca życia.

Przyjechała z nami czteroletnia dziewuszka, mały patyczak, obcięty na pazia, która przez te dwa i pół dnia NIE USIADŁA NA DUPIE nawet na dwie minuty. Dlaczego jeszcze nikt na świecie nie wynalazł elektrowni napędzanych dziećmi, to nie wiem. Jako rozlazła ameba, strasznie ludziom zazdroszczę takich pokładów energii, ale Emilki mamie zazdroszczę jakby nieco MNIEJ. Niby takie dziecko jest całkiem niezłe do utrzymywania się w dobrej kondycji, ale jednak dorosły człowiek musi od czasu do przez chwilę odsapnąć, na co nie ma szans NAJMNIEJSZYCH.

Emilka była używana do zadań specjalnych, czyli “Idź, obudź ciocię” (mnie) (wszyscy pozostali się bali, ha ha) (oczywiście, że spałam najdłużej i czekali na mnie głodni ze śniadaniem).

Wraca.

– I co, ciocia wstała?

– Nie. Ale mówiła coś o gadach.

W TYM MIEJSCU chcę raz na zawsze uciąć spekulacje, jakobym powiedziała do dziecka “Idź stąd, mały gadzie”, co utrzymuje mój kochający mąż. Powiedziałam ogólnie, w przestrzeń, że ludzie to gady, bo nie dają pospać. Poza tym, zaraz wstałam, bo jajecznica z kurkami to jednak JEST argument.

Ładny jest ten Ciechocinek i klimatyczny, nawet, jeśli się idzie na spacer w lekko siekącym deszczu (i 3/4 wycieczki jęczy, żeby nie chodzić za dużo i zaraz wracać). Ale dwóch rzeczy im nie daruję:

– że nie działały tężnie, oraz

– że po całym Ciechocinku włóczyły się młodzieżowe obozy sportowe ŻEŃSKIE. HALO? Miałyśmy zaniżać średnią wieku na deptaku! A tu dupa! A nawet – wiele dup, o wiele młodszych od nas i WYSPORTOWANYCH. Władze miasta wiszą nam odszkodowanie!

Wieczorami prowadziliśmy dyskusję o literaturze, no bo przecież nie o tych koleżankach ze szkoły, którym się w dupach poprzewracało i nie mówią ludziom “cześć”. Oraz o teściowych.

Mogło być fajniej, gdyby np. nie padało albo gdybyśmy znaleźli np. krzaczek marihuany i zrobili sałatkę z pomidorów i marihuany, albo bukiet z liści marihuany. No ale padało i nie było marihuany, więc nie ma sobie czym głowy zawracać.

A w piątek jak wyjeżdzaliśmy, to zadzwonił do mnie kurier i mówi “No wie pani, ktoś do mnie zadzwonił z bazy i mówi, że jest pomyłka w adresie! I że mam oddać paczkę pod inny numer! A przecież to pani paczka z butami, prawda? No! To ja panią znam, pani ciągle buty kupuje. A oni mi mówią, że pod inny numer! No chyba ktoś chciał pani na złość zrobić!”. No widzieli państwo, jakiego mam lojalnego kuriera? I tylko czemu mąż powiedział “Ja cię chyba, kochanie, kiedyś w końcu uduszę”.

16 Replies to “O TYM, ŻE WŁADZE CIECHOCINKA MUSZĄ NAM ODDAĆ SAMOLOT”

  1. Barb, ty wyjechałaś z tego geriatrycznego miejsca – ja przyjechałam i bardzo niedobrze:) Gdyż doskonale wiem gdzie (oczywiście zupełnie przypadkiem) rośnie w kurorcie zioło na m:P

  2. Pomysł na sałatkę z pomidorów i marihuany – przedni i do rozpropagowania!

    Nasi znajomi Czesi żują tak zupełnie bez pomysłu listki marychy do śniadania. Zrywają je – oczywiście świeżuteńkie – z krzaczków w ogrodzie.

    Podczas naszej ostatniej wizyty u nich we wrześniu zeszłego roku obdarowali nas hojnie, ale na skutek złego przechowywania zmarnowaliśmy to zacne zioło.

  3. od pomylonego adresu gorsza jest skaza na buzikach, ktorych nie da sie wymienic bo nie ma juz tego rozmiaru, oprocz tego ile mozna wymieniac, wiec mam se na nogach buciki z zagieta skorka i mnie krew jasna zalewa

  4. Jestem nauczycielką małych dzieci- też żałuję, że nie ma elektrowni napędzanych ich energią. Zostałabym milionerką 🙂

  5. ta groźba jest karalna powiedz mężowi 😉
    w Ciechocinku nie uświadczysz maryśki bo tam się jarają życiem 😉
    a chciałam się zapytać co słychać u Soso bo zgubiłam Jej bloga który i tak był porośnięty mchem i paprocią

  6. Oplułam ekranik!!!! :))) A zaczęło się tak niewinnie od lekkiego chichotu, a potem już tylko było gorzej, bo zaczęło się rechotanie i zawodzenie ;)))

  7. Liści marihuany można jeszcze używać jako parasolek do drinków! I dodawać jako element zapachowy do żaru grillowego :). Gdybyśmy oczywiście takowy krzaczek, przez przypadek znaleźli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*