A TYMCZASEM…


Oglądam fontanny i marzę o wiośnie (a garb mi sam wyrośnie!).

Oraz ekranizacje Jane Austen – kupiłam cały pakiet, cudna rzecz i niedrogo, a „Duma i uprzedzenie” z Colinem Firthem!…

No, Mark Darcy – to oczywiste, ale wiadomo, dlaczego Imperium Brytyjskie musiało upaść. Nie miało innego wyjścia.

Z powodu zidiocenia arystokracji.

Jak miało nie upaść, skoro stery przejęły rozhisteryzowane, rozplotkowane babsztyle, za jedyne zajęcie mające bale, spacery i obrabianie tyłków bliźnim. Duchowni miewali zazwyczaj żony o dobrych kilkanaście lat od siebie młodsze – stare lubieżne capy! – a mimo pruderyjności i surowego wychowania, prawie nie było rodziny, w której bogobojna córeczka nie uciekłaby z przystojnym kolonelem, albo znudzona mężatka – z rozpustnym lowelasem. Najgorsze ze wszystkiego były oczywiście ubogie kuzynki – niby ciche, skromne, ale jak już się uwzięły na najbogatszą partię w okolicy, to nie było przebacz. Śluby ciotecznego rodzeństwa też raczej nie poprawiały sytuacji.

Ale ekranizacje cudowne, zwłaszcza koguty na głowach sióstr Bingleya (słowo daję, one miały na kapeluszach całe bażanty! Ciekawe, czy chociaż wypatroszone, czy takie przyniesione prosto z pola, wyrwane psu z pyska, jeszcze dymiące).

Kuna nadal u nas bywa, najchętniej w okolicach trzeciej w nocy. Zważywszy powyższe, nie bardzo się wysypiam. Żebym chociaż od tego chudła!…

 

0 Replies to “A TYMCZASEM…”

  1. Butik.Barbarella.pl

    😀 maczałaś w tym palce? 😉

    Mam nadzieję, że się nie powtarzam linkiem, sorry za off, ale właśnie znalazłam na fb ;P

  2. może zintesyfikuj te marzenia o wiośnie, bo u mnie za oknem właśnie zrobiło się biało. i to nie jest morze białych kwiatów, niestety.

  3. Swoją drogą cudownie jąka się i chrząka 😉
    A King’s Speech to jeden z niewielu filmów o rodzinie królewskiej, który Windsorowie mogą oglądać bez obaw, że któreś z nich nagle zakrztusi się herbatką. Więc powinni być wdzięczni i dorzucić mu jeszcze jakieś opactwo.

  4. Ach Mr Darcy! to lek na całe zło i wszystkich Wickhamów tego Świata 😉 Uważam, że tytuł lordowski należał się Colinowi już za samo chmurne spojrzenie znad kominka… co tam jąkanie.

  5. Tak sobie mysle nad upadajacymi imperiami i, niestety, owo zidiocenie bylo zarazliwe i nie dotyczylo wylacznie arystokracji. No ale czego oczekiwac po przekladaniu dobra jednostki nad dobro ogolu.

    Co, bdw, widac na co dzien. Rowniez niestety.

    Barbarello, moze wrocimy do wiosennych rozwazan? Jak tam rzezucha?

  6. Dama z kuną. Aż się prosi o czyjś pędzel. Nie żeby od razu Leonardo. Ale Duda-Gracz by się przydał. On był dobry w tych klimatach. 🙂

  7. Moim zdaniem to jednak ta aktorka (po prostu dobrze gra kunę – zwierzę, bo jest dobrą aktorką)!
    Barb, może ona ma bezsenne noce i chce żebyś wpuściła ją do domu, usiąść z Tobą przy stole i tak o życiu pogadac… o życiu
    Moze dzisiaj wpuść ją!

  8. Wczoraj wieczorem obejrzalam sobie trzy czesci owej ekranizacji (strasznie lubie brytyjski akcent), a czytajac do poduszki skonczylam w momencie ucieczki znudzonej coreczki.

    No az nie moge uwierzyc w taki zbieg okolicznosci 🙂

    Mnie zamiast kuny budza wlasne sny: wczoraj uklucie czarnej wdowy w szyje z tylu, a dzis uscisk szaro-czarnego potwora o dlugich reko-odnozach (nawet pod ziemia potrafil te rece przepychac, zero szacunku dla probujacej sie schowac kobiety). Chyba wolalabym kune.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*