Śniło mi się, że mieliśmy z N. spalarnię zwłok. O Boże no, praca jak każda inna. Przychodziłam do pracy, siadałam przy biureczku i wciągałam zwłoki do ewidencji. Tylko, że KTOŚ zaczął nam podrzucać zwłoki nadprogramowe i nie zamówione! N. się trochę zdenerwował, bo – mówi – dwa, trzy ciała jeszcze jakoś upchnę, ale tego się zaczyna TYLE ROBIĆ! Będziemy mieli problemy. Musimy drania wyśledzić.
Podejrzenie padło na sąsiada, który zaczął przysięgać, że to nie on, bo on morduje tylko koty. Na dowód pokazał nam wielki cmentarz, pełen grobów kotów. Ładnych, estetycznych, marmurowych, takich niedużych kocich mogił. Na co N. rzucił się na te groby i zaczął je rozkopywać, i faktycznie, pod nimi ukazały się normalne, większe groby, ludzkie! Te kocie były tam tylko dla zmyły!
I obudziłam się.
Diagnoza Hanki: za dużo kryminałów!
(Eeee… Serio? Właśnie skończyłam nowego Becketta, tego od „Chemii śmierci”, o trupiej farmie – no nieźle opisuje rozkład pośmiertny, ale z akcji jest beznadziejny, od razu wiedziałam, kto zabił. Serio, to od tego tak mi się robi?… Bez sensu).
Oraz mam dziś dzień, nawet kolejny, powiedziałabym, że nie lubię ludzi. Co okiem sięgnę, to lucka glista, taka sflaczała, dość lepka i bez kośćca. Może to od tych deszczów tyle ich się narobiło, obrodziły jak ślimaki w ogródku. Bardzo mnie wkurzają i męczą te glisty, nadżerki na mózgu mi się od nich robią i czuję, jak mi cellulitis rośnie, a kolagen zanika.
A pogoda przeurocza, nareszcie sprawdziła się prognoza i nadciągnęła tak oczekiwana fala upałów, będących widomym dowodem na postępujące globalne ocieplenie. Naprawdę nie wiem, w które bikini kadłub przyodziać z tego gorąca.
Wszyscy maja katar.
Ja – jakieś nieokreślone wkurwiątko.
Tez śpię w skarpetkach, ale ja mam tak samo “wysokie” ciśnienie, Barbarello, jak Ty. 😉
Też spię w skarpetkach.
Krokodyl: …
Criminalist: słowo daję, że myslelismy o Majorce na ten rok, dla odmiany od Kanarów, które KOCHAM BARDZO i Majorka musiałaby mi wiele zaoferować, żebym się przekonała! Ale to tak we wrześniu, zeby sie nie usmażyć.
Po upaly zapraszam na Majorke. Teraz mamy tylko przystawke, danie glowne ma trwac caly lipiec i sierpien.
Ja coraz wcześniej chodzę spać, próbując się wreszcie wyspać. Bez sukcesu.
Sen o spalarni, okropne. Ja miałam taki koszmar w życiu, gdy mój Tata odszedł, pojechałam z M. do zakładu, a tam miła pani na wzór podaje tabliczkę z nazwiskiem dziadka M., którego pochowaliśmy rok wcześniej (jakby nie było innych tabliczek). Potem pan pracownik mnie uraczył opowieścią, jak to dzień przed moim żegnaniem się z Tatą, tak to nazwę delikatnie, palono Cygana, który ważył ponad dwieście kilo, aż temperatura w piecu spadła na początku (pan widać lubił swoją pracę i lubił o co ciekawszych w niej wydarzeniach opowiadać). Zakład pomylił cmentarze. W efekcie mój Tata miał pogrzeb we własne urodziny. I to nie był sen. Tylko trauma. Jawa potrafi być gorsza niż nasze senne koszmary. Pewnie w ogóle źle robię, że to piszę. pewnie trące ekshbicjonizmem. Ale to jak zadra siedzi we mnie, kurna, sobie przypomniałam.
ja tam z tego gorąca to śpię w skarpetach i poważnie się zastanawiam czy nie byłoby rozsądnie ubrać także czapkę i rękawiczki