AWARIE I HOROSKOPY

 

(Z tym zdrowiem to taka refleksja ogólnoludzka. Nie jestem chora, może CAŁY STYCZEŃ wystarczy?… Co innego, że nie mam na nic siły, ale to u mnie raczej standard, niż wyjątek).

 

Wczoraj zepsul się Gmail. Najpierw zdenerwowałam się na firme informatyczną, i nie ukrywam, zakwestionowałam prowadzenie się kobiet w ich rodzinie do siódmego pokolenia wstecz, zarzuciwszy im blokowanie witryn, po czym okazało się, ze to GLOBALNA ZAPAŚĆ, i „niech się wpisują miasta!!!”. Popadłam w szezlong. Drgały mi mięśnie twarzy. Wyobrażałam sobie sceny rodem z „Cyfrowej twierdzy” – w oparach ciekłego azotu oszalały prezes Googla, owładnięty żądzą panowania nad światem, gania seksowną panią analityk, która odkryła jego matactwa. Dookoła rdzenia. Rdzenia Internetu, naturalnie. Któremu zgasła zielona dioda i zapaliła się żółta. Cały świat wstrzymał oddech i ruszył na południe, jak w South Parku.

 

Mówiłam już, że kocham mojego męża?… Który wczoraj na widok mnie wlokącej wielką torbę z Vero Moda westchnął i powiedział „No dobrze, a teraz powiedz mi, ILE ZAOSZCZĘDZILISMY dzięki twoim zakupom”. To miło, że wyszłam za tak wytrawnego ekonomistę.

 

Horoskop na dzis w „Interii”:

„Zbytnia nerwowość w pracy może jednak osłabić Twój system nerwowy. Najlepiej zregenerujesz go w czasie snu. Nie zarywaj, więc nocy.”

Interpunkcja oryginalna.

Czyżby kryzys dotknął portale internetowe i horoskopy piszą teraz świnki morskie?… Po których nie ma kto sprawdzić?…

 

Coooooooooooraz śmieszniej.

 

9 Replies to “AWARIE I HOROSKOPY”

  1. Odkąd mieszkam w małej czeskiej dziurze frustrację za google odbijam biegając po lesie. A “mąż” nie docenia tylko mówi, że się łajdaczę po krzaczorach.

  2. Odkąd mieszkam w małej czeskiej dziurze frustrację za google odbijam biegając po lesie. A “mąż” nie docenia tylko mówi, że się łajdaczę po krzaczorach.

  3. Wiesz, ze wczoraj była środa? Środa Popielcowa. ja wiem, bo mój mąż miał zwróconą w pracy uwagę, (nie jest księdzem) ze je w TEN dzień mięso. Pomijam, ze nieładnie tak zagladac do talerza, mi nikt nigdy nie zwrócił uwagi, że jem coś nie ten tego nie w ten niby dzień. Mąż mógł odpowiedziec, ze z tego obowiązku sa zwolnieni starcy i obłożnie chorzy (a on jest obłożnie chory na lenistwo). Wspomniał tylko, ze w Biblii nic nie ma o nie jedzeniu mięsa w jakąś srode, za to jest duzo o nie korzystaniu z uslug nierzadnic, nawet przetłumaczył to temu typkowi na współczesne, ze nierzadnice to kurwy i niech zacznie nawracanie się od siebie. Myslę dziś o dwulicowości. Może dlatego, ze mam grypę. ta sytuacja z psem u Soso tez mnie wkurwiła. Przywiązałabyym tego człowieka, który to zrobił. Dla równowagi. Niekoniecznie własnej, bo nigdy nie byłam zrównowazona. ;-)))

  4. Czy ty wypożyczasz swojego męża? Tak wiesz, na godziny. Mógłby powiedzmy, tak przez godzinkę dziennie przez tydzień poświecić w moim domu przykładem. Albo chociaż raz w tygodniu. Jakby co, to taki luźny pomysł na biznes.
    a swoją drogą, to dzisiaj zaoszczędziłam na zakupach jakieś 120 zł.
    Ulicą nie chodzi…

  5. Mój mąż też się tak wyraza o moich zakupach, bo ja zawsze je tak rysuję (wiesz, tu przecena, tu promocja), wydaję majątek, ale z głową. ;-)). Ale on jezcze dodaje: no tak, Koziorożec. jeszcze więc prztyczek w mój znak. 😉 ja jeszcze mogłabym dorzucić,z e osczędziliśmy na przyszłych zakupach, bo już nie mam za co je zrobić 😉

  6. Podejrzewam Mroczną Rękę Autokorekty. Mnie też zawsze podkreśla na zielono brak przecinka przed “więc” i tym podobnymi, nawet tam, gdzie ni cholery nie są one potrzebne. Przecinki, znaczy.

Skomentuj kura z biura Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*