O SPÓDNICY I STRUSIU

 

Kiedy mąż wraca ze SPOTKANIA BIZNESOWEGO o północy, i nie pachnie wódką ani tanimi perfumami oraz nie ma śladów szminki na kołnierzyku, tooooooooo…

 

(To wtedy ja oczywiście natychmiast zaczynam mieć schizę, że jak nic, ma kochankę alergiczkę, uczulona na alkohol, kosmetyki i perfumy.)

 

Poza tym założyłam dziś spódnicę. Wąską. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałam na sobie spódnicę. Nie umiem w niej chodzić. Poproszę o jakieś praktyczne porady, JAK SIĘ ODNALEŹĆ w spódnicy po latach biegania w portkach. Najwygodniej mi się chodzi bokiem.

 

Ale to i tak nic. W Worcestershire gigantyczny struś, który nawiał z fermy, przez siedem godzin terroryzował spokojną wioskę. Podobno demolował ogródki.

"Był to dziwny rok, gdy zderzyły się satelity, a gigantyczne strusie terroryzowały spokojne wioski". Hmmm.

8 Replies to “O SPÓDNICY I STRUSIU”

  1. nie demoluje ogrodkow BO chodzi w spodnicy!! waskiej w dodatku!! i jak tu przez ploty skakac?
    mi w spodnicy najwygodniej sie chodzi (i najcieplej) kiedy ona wisi w szafie, a ja mam na sobie spodnie.

  2. niebezpiecznie jest tylko wtedy, gdy mąż twierdzi, że pół nocy grał w szachy, a nie pachnie szachami. a reszta nic a nic nie znaczy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*