ŚLEDZIE I KRYMINAŁ

 

Pachnę jak trawler, właśnie skończyłam przerób kolejnej partii śledzi. Na werandzie stoi gotowa dekoracja do jednoaktówki pod tytułem „Śledziem Opętana”. W dodatku zaeksperymentowałam w tym roku z rolmopsami, z których, o ironio, po zalaniu zalewą wypłynęła cała musztarda i stoją teraz w takiej malowniczej gnojówce. Nie wiem, czy ustawodawca detalicznie TO miał na myśli.

 

Oraz nie wiem, czy nadaje się do kuchni. No ale do czego ja się nadaję, prawda. Oprócz spania.

 

Pytanie o kowadło było retoryczne. Ja nie zamierzam wnikać, co oni będą robić z tym kowadłem. Najlepiej jest nie ingerować, wiecie? Oczywiście, dopóki wożą kowadła, bo jak za którymś razem na złożonych siedzeniach landrovera przywiozą z wyprawy na ryby 140 kg była prostytutkę z Alaski, to wtedy zasada nieingerencji może okazać się niezadowalająca („Kochanie pozwól, zapoznaj panią Sawanę, pracowała w klubie nocnym, robiła ten numer z piłeczkami pingpongowymi, fenomenalnie zarzuca woblery! Złapała największego miętusa na kurzą wątróbkę, bardzo się zaprzyjaźnili z twoim tatą i postanowiła się do nas wprowadzić. Cieszysz się?”).

 

Bardzo dobry kryminał – „Mężczyźni którzy nienawidzą kobiet”. Mało przedświąteczny, ale polecam.

 

4 Replies to “ŚLEDZIE I KRYMINAŁ”

  1. Na pewno byłaby dobra w kuchni kanibalki. Mozna by ją nawet pokroic w dzwonka albo zrobic z niej dużego rolmopsa w musztardzie. Barbarella chyba jednak preferuje wieprzowinę albo drób, nie pamiętam.

Skomentuj DoriDori Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*