Będąc w MediaMArkt, potknęłam się o Indianę Jonesa naturalnej wielkości.
Czy raczej na niego wpadłam.
„Czy mogę go pocałować?…” – zapytałam mojego męża i był to, oczywiście, błąd. Nie można pytać mężów o pozwolenie na całowanie innego faceta.
Następnie kupiliśmy na targach wyrobów regionalnych kiełbasę z suma.
No naprawdę, kiedyś bym na sto procent była pewna, że najbardziej uwielbiam Indianę Jonesa, a teraz wszystko się pomieszało przez Grześka House’a. Najchętniej bym posadziła Indianę i Grześka na jednej sofie i czesała ich, głaskała i karmiła serem pleśniowym i winogronami. Się porobiło.
Lecę do Media Marktu!
Kura – rąbnięta fanka Indiany.
Przed oczyma mej rozpasanej wyobraźni widze House’a uczesanego reka Baski… ZGROZA sparaliżowała mi palce, wiec nie napisz,e jak to wygląda…
Boże, uwielbiam tę kiełbasę w suma z kiermaszów regionalnych!
Mogłabym ją jeść po kawałeczku, calutki dzień.
Najlepiej na świeżutkim chlebku wiosennym od Lubaszki, z chrupiącą skórką.
Zaśliniłam się…
Kiedyś na ścianach wisiały ikonki. Albo wizerunki świętych. Obecnie wiszą Indiana i House. Poza tym nic się nie zmieniło.
Ja ci mogę wywnioskować schorzenie na podstawie notek blogowych – magnafundafobia (od magnus – wielki, fundus – tyłek), czyli lęk, że ubiór pogrubia pupę. Przypadłość objawia się w pobliżu luster.
i MRI!
i wywnioskował jakies wyjątkowo rzadkie schorzenie ze sposobu, w jaki trzymam nóż do sera!
Echhhhhhhhhh… Pomarzyć! 😉
ale punkcję lędźwiową na bank by zrobił
idiomka – tocznia raczej nie 🙂
http://itsnotlup.us/notlupus.png
Uważaj, bo o ile Indi pozwoliłby się posadzić na tej sofie i łykałby wszystko z cudnym (mmmm…) uśmiechem na twarzy, o tyle Greg przy pierwszym kęsie wsadziłby Ci kilka nieprzyjemnych szpil, specjalnie uderzając w wyjątkowo bolesne miejsca, potem dokonałby Twojej błyskawicznej psychoanalizy (np. że Twoim problemem jest pomaganie innym) a na koniec doszukałby się u Ciebie jakiejś choroby (najprawdopodobniej toczenia lub sarkoidozy 😉 ).
Zastanów się czy warto go sadzać na tej kanapie koło Indiego ? 😉
oj tak, Gregory. ciacho, krem i wisienka na szczycie…
Hausik mniam.
Marze, zeby mnie tez choc raz
werbalnie sponiewieral.
Fantazjuje jak sie lingwistycznie kognitywnie mocujemy.
Co do Indie to juz tylko
intelektualna fascynacja.
Sorki I.