"MY, NASZE PSY I SAMOCHODY"

 

Obudziłam się ledwo żywa.

Najpierw śniło mi się, że moja matka była alienem i musiałam przed nią uciekać. A następnie, że Zebra miała szczura, takiego dużego, puchatego szczura, który sobie biegał po pokoju (a ja musiałam pilnować Szczypawki, żeby mu nic nie zrobiła), i okazało się, że ten szczur ma tylko jedno oko.

 

No przynajmniej to jedno oko jest zrozumiałe. Po czterech odcinkach „Pushing Daisies”.

 

I chyba zacznę odcinać centymetr do wyjazdu na wakacje. Trochę nie mogliśmy się zdecydować, która wyspa w tym roku – ale jednak Fuerte. Niebiańskie plaże, spokój, wiatr i kozy. Tego nam trzeba (ciekawe, czy żółty jeep będzie na nas czekał).

 

Zamówiłam sobie tedy kurs hiszpańskiego audio, no bo trochę jestem jak pies – sporo rozumiem, ale odezwać się nie potrafię. No chyba że w restauracji (calamares a la plancha, boquerones, gambas al ajillo y copa de vino tinto, por favor, muchos gracias). Ale miło byłoby umieć zagaić rozmowę klasycznie, np. „Papuga siostrzenicy twojej sąsiadki zrobiłaby wczoraj zakupy, gdyby nie zgubiła parasola”, prawda?

 

(W opisie wyspy pominęłam niemieckich nudystów grubo po 60-tce).

 

A rano jedna soczewka zwinęła mi się w rulon. Akrobatka.

 

0 Replies to “"MY, NASZE PSY I SAMOCHODY"”

Skomentuj kłamca Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*