IT MUST BE BLOOD. IT MUST BE FRESH.

 

Mam dziś mega wkurwa, chciałabym dorwać tego psikutasa, co zatarasował całe skrzyżowanie na zielonym świetle, bo MUSIAL SOBIE POROZMAWIAĆ PRZEZ KOMÓRECZKĘ, penis rybi jeden. Naprawdę, przemieszczając się warszawskimi ulicami budzi się we mnie już nawet nie Pani Hyde, tylko krzyżówka Kuby Rozpruwacza, Hannibala Lectera i Freddy’ego Krugera.

  

W ogóle – panie doktorze, wszystko mnie dziś wkurwia, Yves Rocher przysłał mi ofertę TOREBKI NA PASKU, jakby to była GILOTYNA NA PASKU, piła mechaniczna na pasku albo siekiera na pasku, to mogłabym się zastanowić. Ewentualnie.

 

Życie jest forma istnienia wyjątkowo wrednego i złośliwego białka.

 

A wszechświat – jak wiadomo powszechnie – jest rurą zagiętą.

 

6 Replies to “IT MUST BE BLOOD. IT MUST BE FRESH.”

  1. ja znam jeszcze inną wersję kobietki:

    patrzy nagi słoń a nagiego mężczyznę i z przerażeniem w głosie mówi:
    – jak ty mozesz tym czymś oddychać?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*