Zamiatając dziś z tarasu zgniłe liście wraz z ukrywającymi się pod nimi glizdami, rozmyślałam sobie na tematy ogrodnicze.
Doszłam do wniosku, że nasze współżycie z roślinkami układa się zawsze trzyetapowo.
ETAP PIERWSZY – JESTEM TWOJA NOWA ROSLINKĄ, KOCHAJ MNIE I KUP MI DONICZKĘ
Kupujemy roślinki. Wybieramy oczywiście same super wypasione osobniki, najpiękniejsze w całej szkółce. Zabieramy je do ogrodu, sadzimy, sypiemy nawóz, chuchamy, dmuchamy, podlewamy, zraszamy.
Jak odwdzięczają nam się za to roślinki? Połowa od razu zdycha – te najdroższe, naturalnie; reszte rąbią robaki albo łamią im się gałązki podczas deszczu, albo usychają, żeby nie wiem jak często je podlewać. Z całej partii zakupionych roślinek zostają 2 – 3 najbardziej pokraczne krzaczory.
ETAP DRUGI – JESTEM TWOJĄ ROŚLINKĄ, MIESZKAM W TWOIM OGRÓDKU
Etap ten jest najkrótszy z wszystkich trzech. W ramach tego etapu roślinka tkwi sobie w ogrodzie na swoim miejscu i wygląda mniej więcej tak, jak od niej oczekiwaliśmy. Jakieś dwa tygodnie.
ETAP TRZECI – JESTEM TWOJĄ ROŚLINKĄ Z PIEKŁA RODEM
W etapie trzecim nasze roślinki wymykaja się nam spod kontroli i zamieniają w dzungle amazońską. Nasza sliczna japońska tawuła nagle ma trzy metry wysokości i rzuca się na nas z zębami, kiedy podchodzimy z sekatorem. Jeśli chodzi o kąt, w którym posadzilismy rdest, to od dwóch lat nikt tam nie był, żeby rdest nie pochwycił go i nie wpierdzielił. Giną koty sąsiadów i dramatycznie zmniejsza się nam powierzchnia ogrodu. Żeby dotrzeć do altany, trzeba się wyposażyć w maczetę, pochodnię i napalm. Wieczorami, stojąc na tarasie, z drżeniem wsłuchujemy się w ciche mlaskanie, dochodzące z ogrodu. Sąsiadka z naprzeciwka pyta, czy nie widzieliśmy jej męża, bo nie wrócił do domu po tym, jak poszedł nas odwiedzić…
Oraz mam traumę, związana z jasnymi bojówkami mojego męża.
Kiedy widzę, że odwija z folii świeżo przyniesione z pralni jasne bojówki, osuwam się wewnętrznie, bo wiem, że będzie katastrofa. Beznadziejnie próbuję jej zapobiec: „Kochanie, nie możesz założyc innych spodni?…” – ale to tak jakbym próbowała skręcić Titanikiem. Tylko pogarszam sytuację. Dowiaduję się, że mój mąz NIE MA INNYCH SPODNI (nawet jeśli wczoraj wlasnie kupil sobie 2 pary w Decathlonie).
Zakłada te spodnie i idzie:
– wymieniac olej w samochodzie (polowa zawartości miski olejowej ląduje na bojówkach);
– podsypywac torfem winogrona (tak, mój mąż założył sobie winnicę; nie, nie chcę na ten temat rozmawiać) – połowa torfu ląduje na…
– przykręcac progi do samochodu, co wymaga klęczenia w błocie;
– impregnować łupek na tarasie (połowa impregnatu ląduje na…);
– trzymac na kolanach psa, który jest kudłatym jamnikoterierem, a mamy wyjątkowo deszczowy dzień;
– malowac na ciemnobrązowo debowy stół dla Sosko. Zagadka: gdzie ląduje połowa ciemnobrązowego mazidła?…
Ja nie wiem, skąd mu się to bierze, ale te jasne bojówki, kiedy sa uprane, to działają na niego jak PŁACHTA NA BYKA. Natychmiast znajduje sobie wyzwanie i je realizuje. Dopiero, kedy bojówki wyglądają, jakby Uma wyszła z nich z grobu w II części Kill Billa, mój mąż może się zrelaksowac przy cygarze.
Dziś niedopałek cygara został wetknięty w kopiec kreta.
Ciekawe, czy kret to doceni.
(Ależ jesteśmy wyrafinowani – u nas nawet krety dostaja hawańskie cygara).
moj chlopak mi to pokazal 😀
http://www.youtube.com/watch?v=mCwKbUVyHLY
moj chlopak mi to pokazal 😀
http://www.youtube.com/watch?v=mCwKbUVyHLY
OKYR OMAMO TAN ORYGINALNA TYPOWO
poklepałam się po udach z radości ;))))
dziewczyno, przyznam szczerze, jak rano czytam Twojego blo, to potrafię zacząć dzien bez waleriany [Ty za mnie realizujesz frustracje ;)]
Masz jakąś dziwnę wadę wymowy?
Who seduces an angel? Who strips in space? Who conveys love by hand? Who gives up the pill? Who takes sex to outer space? Who’s the girl of the 21st century? Who nearly dies of pleasure?
BARBARELLA !
http://www.imdb.com/title/tt0062711/
;D
Nie lubię zielska i osobiście hoduję tylko pestkę z mandarynki, która od kilku lat spokojnie sobie rośnie. Polecam. Męża nie mam, ale lekcję zrozumiałam i zakaz jasnych bojówek wpiszę do intercycy 🙂
Kret kretem. Ja sie boje, ze nas w koncu przestana doceniac w va bene z tymi cygarkami :)))))))
czytam czytam i mowie…kurde, co on w ciasto to cygaro wetknął ;)?
no ale jest 10:41 po cięzkiej sobotniej nocy:)
pozdrawiam i wyrazam podziw nad całkiem fajnym blogiem:)
Blok jest zdecydowanie w moim guscie, czytam go od jakiegos czasu ale pierwsy raz udauo mi sie cos skomentowac, Byc moze dlatego ze wczesniej czytajac archiwum byuam zmeczona ciguym usmeichaniem sie do monitora. Dzis archiwum mam juz opanowane, ejstem na bieshaco, wiec pzowalam sobie na wpis:D
Blok przypomina mi wiekshosc ksiazek przecyztash rpzeze mnie, a treasc jest pisana na moj gust w szalenie inteligentny satyryczny sposob.
Kocham takie sposjhenie na swiat.
Jestes tak orginalna typowo.
PozDrawiaM SerdEcznie;)
PiS
ogrodu nigdy nie miałam ale uśmiałam się. dzięki 🙂
No taaa, uryczałam się jak zwykle 😉