I TRY TO MAKE IT SPIN, IT FALLS, I TRY AGAIN

Paniusia pojechala na delegację, poczem wróciła i okazało się, iż nie pamięta hasła do systemu.
I brawo Duśka.

Natomiast wróciwszy z delegacji okazało się, ze małżonek mój osobisty nie spał w domu.
I MYSLAŁ, ZE TO SIĘ NIE WYDA.
AAAAAAAAHAHAHA! Uroczy naiwny gapcio.

Oczywiście, że się wydało, bo książka, którą przed wyjazdem położyłam na łózku po jego stronie, nadal tam leżała.
A jemu się wydawało, że jest taki sprytny i przebiegły jak KOJOT co najmniej.

Wersja oficjalna jest taka, że nie poszedł na dziwki ani do baru go-go, tylko spał u kolegi i ze kolega to potwierdzi normalnie telefonicznie w każdej chwili. On chyba czasem NAPRAWDE ma mnie za naiwną (oczywiście, ze potwierdzi, jak w tym kawale – kochanie, gdzie byles bo dzwoniłam do pieciu twoich kolegów i wszyscy przysięgali, ze u nich nocowałes).

Tak mnie rozczulił, ze nawet go porządnie nie opieprzyłam. No – tyle co niezbędne.

W sobote mam za to urodzinowy piknik („Uwielbiam te małżeńskie parten gardy!”). Już się nie mogę doczekac.

Być może będzie 12 osob, a być może 60. Z wrodzonej nieśmiałości bowiem mój mąż nie jest w stanie podac precyzyjnie liczby rodziny, jaka nas nawiedzi. W dodatku nie pozwolił mi zamówić napisu na torcie „MAZEŁ TOW!” – zupełnie nie wiem dlaczego.

Kocham zycie, kocham świat, kocham szykowac żarcie dla niezbadanej liczby osób, jestem kwiatem lotosu na pierdolonej gładkiej tafli… OMMMMMMMMM

24 Replies to “I TRY TO MAKE IT SPIN, IT FALLS, I TRY AGAIN”

  1. Zuzanka: mnie tam zawsze skutkowalo 🙂
    trzeba po prostu byc konsekwentnym i tyle.
    Barb: a gdyby sie obrazili, mialabys ich z glowy 🙂

  2. Nina, rotfl. Wielokrotnie organizowałam imprezy. Na uprzejme prośby o potwierdzenie przyjazdu na 20 osób 3 potwierdzają, 2 kategorycznie rzondają przełożenia terminu, kolejnych 5 trzeba odpytywać mozolnie i długo na okoliczność, czy raczą, a część nie odpowiada w ogóle, a potem się pojawia (sami lub z przygodnie spotkanym znajomym, bo przecież można wziąć, jest miejsce), skoro dostały zaproszenie.

    Nie, nie pomaga zastrzeżenie, że żarcia jest dla X osób, nadprogramowe muszą się same orientować.

  3. a co było na weselu?

    a tak btw. to skoro na torcie nie może być mazeł towa, to walnij Pani dodatkowo sernik z takimże napisem 😉
    było powiedzieć wcześniej, bym upiekł i spokojnie by dopełzło tym po…rąbanycm dehaelem, który potrafi krążyć z przesyłką po całym kraju tam i sam, choć zapewnia, że się spokojnie w 24 godziny wyrabia

  4. Z tego co wiem, to po takim niusie to wszyscy by sie obrazili.
    Raz, że żądam potwierdzenia, a dwa, ze każę im ze soba zabierać jedzenie.
    Już z weselem miałam dość interesująco 🙂
    Kocham nasze polskie zwyczaje, ach jak warto byc Polakiem.

  5. E tam, nie ma sie co denerwowac, trzeba miec podejscie takie jakie maja hamerykanie (tutaj akurat wyjatkowo praktyczne).

    Otoz, wysyla sie wiadomosc ogolna dla wszystkich (jesli ktos nie ma internetu i telefonu to golebiem pocztowym mozna :), ze planuje sie party i sa zaproszeni. I prosimy o odpowiedz do dnia X, gdyz potrzebujemy wiedziec na ile osob szykowac zarcie. Osoby, ktore nie odpowiedza tak lub nie a mimo to pojawia sie na party, sa proszone o zabranie wlasnej walowki i napitkow.

    Zwykle dziala bez pudla 🙂

  6. Hmmm, będą na podłodze siedzieć, jak nic, a Małżonek Szanowny NIebywały w DOmu najwyżej sie zapoci przy klominku udającym grilla. Arbuz???

  7. Ta, te parówki Patrona to też jedyne danie, o którym kiedyś opowiadał mój ślubny.
    Oni mają jakieś kursy, gdzie uczą tego jednego dania?

  8. PŁASZCZYK?
    W czterdziesci stopni UPAŁU?
    Chyba ze płaszczyk – niewidkę, bo jak maz zobaczy ze mu w strategicznym momencie nawiewam z domu, to jak nic zestrzeli mnie z trajektorii zanim dopełzne do furtki…

    Ano co robic Panie Janku – tymi ręcami i tymi palcyma!… (no nie, jeszcze parę rąk zapędziłam do pracy, nie ma co kryc)

  9. niestety wez płaszczyk i przeproś panstwa NIESTETY MASZ BYC U MNIE W SOBOTE mamy bardzo wazny miting z …. zatoką gdańską albo z jakim sledziem no. BOZE STRASZNIE CI ZAL ZE NIE MZOESZ ZOSTAC GOTOWAC NIE?

    mzoe on i mąż
    moze i ma urodziny

    ALE JA JESTEM TWOJA ZONA
    i MASZ SIE STAWIC ALE RAZ
    bo inaczej bedzie zupa za słona

  10. przy tak kolossalnej ilości proponowałbym coś, co w razie ilości tej zdekatyzowania można skasować na zaś, a przy okazji zatyka, niekłopotliwe i się urobić prz tym nijak nie można:
    się biere parówkę (z tych cieńszych i krótszych), nadkrawa (tak w 2/3)wdzłuż, strzyka w to musztardą i keczupem, wtyka ser żółty (ostry!) i plasterek boczku, w folię i wio na grilla, a w razie niepogody do piekarnika
    korzystne, bo robi się taśmowo, przygotować można spokojnie przed, a podawać nawet na jednorazówkach (Rosenthal ocalony!) i nikt się nie spieni
    do tego pieczywko podgrzane na grillu (w razie funkcjonowania tegoż) albo i ziemniaczki zgrillowane (jak się komu chce)

    ozcywista jakieś tam drebiezgi do przekąszania zapewnić też trza, ale to przecie minuta-osiem i ze wszystkiego (bele nie z desek) zrobić można 😛

    z bani?

  11. A czem to się paniusia zajmowała na tej delegacji,że aż hasła zapomniała? A drogę do domku, gdzie najdroższy czeka,to pamiętała? ha?

  12. No to kup plastikowe talerze i kubeczki – co moze jest malo ekologiczne, ale uprosci malzonkowi ;-)) sprzatanie po imprezie…

  13. tjaa… a może on, Proszę Pani, po prostu poszedł na wódkę do wzmiankowanego i go zmogło? jeśli na dodatek doprawili się piwem? ew. konsumowali samo piwo?
    po ćmadze bądź piwie to w taką pogodę morzy

    w kwestii załatwienia sprawy przynajmniej szklanek proponuję arbuza tzn. napój z tegoż: biere się arbuza, ścina mu wierzch, wybiera i miksuje czerwone (należy się przy okazji pozbyć pestek – zalecane przecieranie przez sito) z pół lub litrem spirtu (w zależności od wielkości arbuza), pakuje do lodówki, a potem podaje, coby se (nie mów se, bo se styl połamiesz) pili przez słomki (słomki nie rosenthal, szlag je może trefić) wprost z zielonego (taki arbuzowy odpowiednik gromadnego yerba mate)
    i z bani

    nawet jeim się jeść za bardzo skuli tego arbuza nie będzie chciało 😉

    idę ze-psem, a po drodze mię się pewnie wymyśli uniwersalne pogodowo żarcie
    nawet i na 60 sztuk 😛

  14. A catering?
    może on wymusi na szanownym małżonku dokładniejszą liczbę osób.

    też ciekawa jestem GDZIE był. Melania nie zezna?

  15. Przepisy to najmniejszy ból głowy (zaplanowalam juz menu, choc pewnie bede cala noc z piatku na sobote nawlekać kure na patyczki na satay), narazie jednakowoż na plan pierwszy wysuwają sie następujące kwestie:
    1. MA BYC UPAŁ DZIKI, wiec wszystko co puchnie, moze się skwasic lub rozpuścic raczej odpada
    2. Zaplanowalam grilla a ma byc upał (ale to niech sie solenizant martwi – NAJWYZEJ TROSZKE SIE SPOCI pilnując miąs w kominku ogrodowym)
    3. Ma padać (zaplanowalam grilla w ogrodzie, co prawda jest altana z dachem, ale cholera wie – czasem leje POZIOMO)
    4. Jesli goscie zazyczą sie przeniesc do domu, to mam 3 krzesła barowe i 4 zwykłe, reszta z 60 osob bezie musiala stac, siedziec na podłodze lub na sedesie albo leżeć)
    5. Moze mi zabraknac talerzy i sztućców, chyba, że rozpakuje slubnego Rosenthala komplet obiadowy Tia Maria, ktorej to opcji nie ukrywam wolałabym uniknac, CIEKAWE DLACZEGO.

    Dziekuje, pozdrawiam, ide po neospasmine.

  16. Większość mężczyzn uważa, że Pani Domu (nie mylić z czasopismem) da sobie radę, bez względu na liczbę gości. Pomaga zrzucenie na mężczyznę aprowizacji (“Kochanie, no nie wiem, tego kurczaka to tyle, żeby starczyło i weszło mi do garnka”), *eg*.

    Z nieustającymi wyrazami zachwytu

    Zuzanka

    PS W razie czego moge podesłać przepisy na niekłopotliwe żarcie, ograniczone tylko pojemnością garnka.

  17. zamów pizzę.
    i daj wszystkim jednego arbuza i 60 łyżeczek coby mogli go zjeść. spokój z gośćmi i zabawa przednia.

  18. Ja też zawsze się tak rozczulam, kiedy swojego gapulka przyłapię na czmychnięciu na piwo pod moją nieobecność, zakupieniu cichaczem kolejnego Bardzo Ważnego Sprzętu Grającego albo nocowaniu poza domem, że siekiera mi z ręki wypada, dostaję ataku smiechu i nici z afery. A specjalnie sobie na taką okazję odłożyłam trzy bardzo brzydkie talerze do stłuczenia…
    Gościom zrób eintopf, a N., niech w ramach rehabilitacji ukręci sto kilo kiełbasy. Odechce mu się nocowania u kolegów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*