„Ślepiec z Sewilli” – zaliczony, polecam.
Teraz (przyszła pierwsza paczka z Merlina) zaliczam pozycję „Dobry adres”. Jest to książka o tym, jak bardzo bogate nowojorskie suki są dla siebie wstrętnymi sukami i nienawidzą się wzajemnie, a ich mężowie są tłustymi kutafonami ze szczękościskiem, i każdy trzyma w garsonierze hiszpańską kochankę z nieślubnym dzieckiem. Wszystko opisane śmiertelnie poważnym językiem (w sensie, że TO NAPRAWDĘ PRAWDZIWA TRAGEDIA że jedna pani siedzi w kiblu na przyjęciu, a dwie panie o niej plotkują, bo nie wiedzą, że ona słyszy, i mówią że ona ma BEZNADZIEJNĄ SUKIENKĘ i kupiła BEZNADZIEJNY PREZENT, a to dla tej pani jest PRAWDZIWA TRAGEDIA i spływa jej z ócz maszkara od Diora, tak się biedactwo przejęło tą oczywistą towarzyską tragedią; i dochodzi do wniosku, że – niespodzianka! – bogate nowojorskie suki NIGDY NIGDY nie zaakceptują byłej stewardessy w swoim gronie. AAA!…).
I pewnie bogate nowojorskie suki mają głęboko GDZIEŚ to, co myślę, ale ja myślę, że ta książka jest słaba.
Psoko. Pozostałe książki w paczce to były thrillery o psychopatycznych mordercach seryjnych.
Jest piękna pogoda, śpiewają ptaszki, na moim chlebie tostowym rośnie sobie ampicylina (jakiś dostalam chyba w zestawie „MŁODY FARMACEUTA – wyhoduj sobie swój antybiotyk i zaprzyjaźnij się z nim!” – bo na drugi dzień po przyniesieniu ze sklepu pokrył się pięknym, mięciutkim, szmaragdowym kożuszkiem)… Pieknie jest! Naprawdę, jest bardzo pięknie i nic mi się nie chce.
Barb, czy Ty na boga wszech. masz już -7 dp czy jeszcze nie? troskliwie się pytam, bo przy takiej ilości lektury przysięgam, miałabym teraz minut siedemnaście, gdybym niezastopowała książki dziennie w dzieciństwie, a tu kolejna, kolejna, kolejna, kolejna, ee
czołobitnie
to spoko ze czytaz zeby twoja glowka funkcjonowala?
Ależ przesympatycznie!
no jest czarująco to prawda