TRZY ŁZY, TRZY BZY, TRZY BEZNADZIEJNE PSY

Troche mi słabo mruga jedno oko, gdyz Zebra wyregulowała mi wczoraj brwi. Niestety, częściowo wraz z mięsem z powiek. Mowi, ze „do wesela się zagoi” (aaaahahahah – to taki PODTEKST, prawda).

Znowu jestem spuchnieta z przejedzenia (w dlugie weekendy nie ma jak rodzina), choć również nasiąknięta wrażeniami artystycznymi, jako to:
– zwiedzaliśmy krzemionki opatowskie, gdzie neolityczny górnik w pozycji półleżącej i po ciemku wydobywał krzemień pasiasty;
– nastepnie zwiedziliśmy Park Jurajski, gdzie niektóre dinozaury miały paznokcie identyczne, jak taka pani z kawiarni (tylko mniej różowe);
– nastepnie chcieliśmy nieco odsapnąć nad rzeką, ale trafiliśmy na indiańskie cmentarzysko z ołtarzami z krowich czaszek;
– nastepnie co i rusz w drogę wchodziły nam roboty

Co do stroju dla Melanii, jestem ABSOLUTNIE ZA.

Melanię ubierze się tak.

A jej kuzynkę, Fugę, jako że jest nieco mlodsza, widziałabym w takim outficiku.

PS. Czy TO jest tzw. “pies ogrodnika”?…

5 Replies to “TRZY ŁZY, TRZY BZY, TRZY BEZNADZIEJNE PSY”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*