NIECH TEN WTOREK ODEJDZIE W NIEBYT

Wczoraj to już… Po prostu…
Zauważyłam, ze prezesi są jak nietoperze – nic z nimi nie idzie załatwić za dnia, za to budza się do zycia O ZMROKU i uaktywniaja. Wiec moje prezesostwo, jak się uaktywniło wczoraj w okolicach osiemnastej, to nie wiedziałam – wyć, czy kopac ściane, czy może np. zepchnąć sprzątaczkę z wielkim odkurzaczem ze schodow z 7 pietra. Caly personel oczywiście zawinął ogony do góry i dawno sobie poszedł. No nic. Poszlam na pociąg (N. w Zakopanym, oczywiście, buduje gorące źródła). Pociąg za pol godziny. Zesz kurwa. Dobra, poczytałam sobie „Monstrous Regiment” i jakos zlecialo.

A w domu zrobiłam CHLEW W KUCHNI. I nie posprzatalam go.
Normalny, profesjonalny meski CHLEW W KUCHNI. Deski i okruchy na blacie, gora brudnych talerzy w zlewie, walające się kubki po herbacie, usmarowana plyta kuchenki.
Odeszłam 3 kroki do tylu i ocenilam dzielo – I TROCHE MI SIĘ HUMOR POPRAWIL.

Nie jakos bardzo, ale TROCHE.

Poza tym, spiesze doniesc, iż po 9 miesiacach pracy dorobiłam się TABLICY KORKOWEJ oraz KOSZA NA SMIECI. Jak miałam się okazje przekonac, dobra te naleza w mojej instytucji do dobr rzadkich, nie są przydzielane bez zastanowienia i byle komu, i trzeba się wykazac uporem i determinacja, żeby mieć zaszczyt obcowania z nimi.

Aha, jeszcze obejrzałam wczoraj połowę „Lemura zwanego Rollo”. Nie jest to „Rybka”, ale i tak się popłakałam ze smiechu, jak Cleese uklepywał łopatą groby wlasnie zastrzelonych puchatych zwierzątek, nad którymi staly ich puste klateczki… a personel ZOO mdlał ze zgrozy.

0 Replies to “NIECH TEN WTOREK ODEJDZIE W NIEBYT”

  1. Kosz miałam od pierwszych dni pracy, tablicy korkowej się nie dorobiłam, za to już po czterech latach pracy zasłużyłam sobie na dziurkacz dziurkujący na dwie dziurki, bo do tej pory robił mi jedną dziurkę i musiałam dla drugiej przekładać kartki. Nie ma to jak awans zawodowy!!;))

  2. My stosujemy dwie metody: samoprzyniesienie z magazynu wbrew regulaminowi ORAZ samozakupienie na skutek braku potrzebnego towaru w magazynie. W ten sposob dorobilismy sie dwoch foteli dyrektorskich, co to ich pani dyrektor nie chciala, ale musza lezec w magazynie i nikt ich nie moze dostac, no chyba ze je sam po cichu wyniesie oraz ekspresu cisnieniowego z mlynkiem. Zeby bylo jasne – ekspres kupilem sam. Problem z tablica korkowa jednak mamy powazny, bo SA w magazynie, ale ZA MALE, wiec ani pobrac, ani kupic nie mozemy.

  3. Temat notki kojarzy mi się nieodparcie z tematem dysertacji wymyślonej przez znajomych: “Byt i odbyt współczesnych brahmaczarystów”

    A ponadto ja sobie sama kupiłam tablicę korkową i przyniosłam kierownikowi rachunek do pokrycia. Zadziałało. Tablica wisi. Ale ja pracuję w innej rzeczywistości, a mój kierownik się mnie boi. I nikt nie wie, dlaczego. A już najmniej sama ja.

  4. moja tablica korkowa stoi oparta o sciane gdyz nie ma mi jej kto zawiesic a kosz na smieci wykonalam sobie z pudelka po papierze do drukarki 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*