Nudno i nic się nie dzieje. Przegapilam trzy nowe Pratchetty, na które niniejszym rozpoczynam polowanie („Night Watch”, „Monstrous Regiment” i „The Wee Free Men”). Kupiłam nowa Fannie Flagg. Ma twarda okładkę, niestety, a ja niechetnie zabieram do wanny książki z twardymi okladkami. Dłużej schną.
Śniło mi się wesele koleżanki z bylej pracy, na którym to weselu podano ruskie pierogi. A ja się ucieszyłam, bo lubie ruskie pierogi, a poza tym wiem, ze ona chciala mieć zwykla, skromna uroczystość, a coz bardziej umiarkowanego od talerza ruskich pierogow?… Tak, ze – drogie Panie – od dzis przyjmuje zlecenia – powiedzcie mi, jakiego wesela byscie sobie życzyły, a ja Wam je przysnię.
Chcę na Galapagos.
Chcę takie wiejskie, ale trochę nowoczesne, huczne, i radosne
ja chce zarwane wesele z 96 lub 98 niepamietam kurwa
Przepraszam gdzie je przegapiłaś te Pratchetty? Bo na cholewne tłumaczenia trzeba długo czekać, ale na ogół są, cholewa jednak bardzo dobre
łi, se wre.
praczetowskie miękkie okładki to faktycznie plus, ale rozlatują się, niestety, zaraz po pierwszym, gorącym czytaniu
ja bym chciała takie fajne jak miałam, jeszcze raz.
a ja ma platforme
Tam są setki takich fajnych jaszczurek co na kamieniach siedzą.
Bomba !