Tralala… Jak by nie patrzec, ostatni dzien w pracy przed urlopem.
Od wyjazdu dzieli mnie tylko MEGA GIGANTYCZNA KUPA PAPIERÓW na biurku, które zaraz podziurkuje i poupycham po teczkach i segregatorach. No nie, zostawie kilka, pomażę je kolorowymi zakreślaczami i obkleję fluorescencyjnymi karteczkami (PILNE, ZROBIĆ, DO SPRAWDZENIA) – żeby było profesjonalnie.
Poza tym: nie wiem, gdzie jest paszport, nie wiem, gdzie jest pareo, złamałam ulubiony klips do wlosow i zgubilam szczotkę, nie mam nic spakowanego, w zasadzie chyba nie mamy zadnej duzej walizki na chodzie, nie mam czasu pomalowac paznokci na przepiękny, wakacyjny, zajebisty czerwony metalic, zakupiony w supermarkecie za cale 4,99 – czyli luz, normalka.
Tak, ze proszę mi się tu ZACHOWYWAC, nie draznic flaminga, czekac, tesknic, szlochac. Wracam b. opalona za 2 tygodnie.
ale to jest tysiąc osiemset sześćdziesiąty czwarty urlop tego roku! kurde. czy tak mają w życiu flamingi? też chcę.
parea wyprzedaja w Galerii Mokotow. Kup nowe po okazyjnej cenie i to w komplecie z nowym bikini, heh
zazdroszczę… mi się właśnie semestr chyba jakoś ma zacząć zaraz…
SUPER!!!!!! wypoczynkuuuuu!!!
no ta ma wakacje, gdy wszyscy pracują! to sie chamstwo nazywa! o zgrozo, jak ja teraz cierpie, gdy ty sie opalasz;P!
Ale szlej mała szalej:)
baw sie dobrze!!
Mozesz zostac na urlopie na zawsze, w pracy poradzą sobie bez Ciebi z pewnością.
osobiscie moge pozyczyc plecak ze stelazem, pamietajacy czasy Okraglego Stolu. Z powazaniem. Ja.
Macie duża walizke. MOJA. Tylko och, och… ROZWALILISCIE JEJ ZAMEK :))))))
miłego wypoczynku bez zatruć pokarmowych