BARDZO MIŁY SIOSTRZANY PORANEK

Oswiadczam, ze jeśli dzis rano nie zabilam Mlodej Zebry KIJEM, to już chyba nigdy jej nie zabije – może spac spokojnie.

Przyjechalam do niej po 2 dniach CIEZKO PRZEPRACOWANYCH na rubieżach kraju, BARDZO ciezko przepracowanych, zaznaczam (do konca zycia będę miala odruch wymiotny, jak tylko uslysze przebój “CHIHUAUA”). Przyjechalam do niej z otwartym sercem i pustym żolądkiem, który szybko zapelnilysmy picom hat, po czym padłam jak kawka na swiezo poslane lozeczko.

Po czym wstalam rano i wysztyftowałam się jak stroż w Boze Ciało, albowiem mam dzis o 14 spotkanie na szczeblu. W sensie – zalozylam czarne spodnie i biala bluzke.

Po czym Mloda Zebra wylala mi na czarne spodnie BIALA FARBE AKRYLOWA.

Fenk ju.
Co chwile latam do toalety i piore plamy.
Wykazuja tendencje slabnącą, acz nadal sa widoczne.

Jak zaraz nie zejda, to musze isc sobie kupic jakies spodnie, do cholery.

0 Replies to “BARDZO MIŁY SIOSTRZANY PORANEK”

  1. no taszyzm pełną gębą, jak się puchą farby polawszy maluje.
    ale, ale, bardziej wyrafinowane byłoby polanie bluzeczki, bo pod późnego malewicza coś by podeszlo nieco…
    i sztuka by kwitła, i spotkanie na szczeblu, a tak?

  2. ekhemmm…to panie są w jakiejś podziemnej organizacji, że się w piwnicach spotykają? Zapewne w tej z L w nazwie?
    Achaaaa, to już wszystko wiem 😉

  3. Jezu Baska – nie chisteryzuj no! wez tą farbkę i ZRÓB Z NIEJ ATUT, no wszedzie pisza ZROB ATUT Z NIEDOSKONAŁOSCI no! wez pierdolnij np szlaczek na portkach i wykreuj STAJL!

  4. dzieki so so za slowa wsparcia, ale to tak nie jest do konca, wiesz? Troche sie boje do domu wracac. A poza tym to ONI mnie dzis samochodem do domu zabieraja i ja nie wiem. No bo jak im sie ZDARZY stluczka od mojej strony….?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*