SPAC SPAC SPAC

Wrocilismy przed polnoca.
Wchodzimy na gore do sypialni.
A tam.

JEZIORO ŁABĘDZIE.

Cala podloga zalana, olbrzymia wędrująca kałuża pelza po podlodze w te i nazad. Lozko, owszem, tez do polowy mokre. Madrzy, przewidujacy i powazni ludzie (w skrocie: ja i N.) wyjechalismy sobie na 3 dni pozostawiajac okna w dachu OTWARTE NA MAKSA.

– Ale… ale DLACZEGO TY TAK KLNIESZ, kochanie?… – spytal się N. lekko bezradnie.

No wlasnie. CIEKAWE DLACZEGO tak klęłam.

A w Rekowie nuda, panie, i nic się nie dzieje, jak w polskim filmie. Jakies pająki krzyżaki o imieniu Moncho, filmy SF klasy B (“MOCNEJ klasy B”), jacys ludzie na tarasie non stop grający w cos w rodzaju domina, dzieci odbijane z obozów wychowawcom – psychopatom… No doprawdy, nic szczegolnego.

Może tylko ta mała dziewczynka, która podeszla w knajpie do kelnera, spojrzala mu gleboko w oczy i powiedziala “POROSZĘ JEDNEGO RUCHAŃCA”. No TO już była lekka ekstrema. Az nam stanal w gardlach chleb ze smalcem, którym nabożnie się pożywialismy.

Aha, i nigdy, NIGDY nie pozwolcie Pepseemu opowiedziec sobie historii o sarence. NIGDY, za żadne skarby swiata.

Rany, jak mi się spac chce. Chyba zaraz mi się urwą zawiasy od szczęk.

0 Replies to “SPAC SPAC SPAC”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*