RED LORRY, YELLOW LORRY

Drogi pamiętnikó. Nie mam chwilowo pomyslu na moją misję na Ziemi. Wczoraj doszlam do wniosku, ze się nie rozwijam i postanowilam czekać na krzak gorejący, który mi palcem wskaże drogę. I zadzwonil telefon, i glos się objawil, oswiadczajacy ze na godzine 16.30 mam isc na spotkanie. To ja dziekuje za takie objawienia. Siedzialam tam do siodmej i wsluchana w siebie obserwowalam bezsilnie, jak mój zolądek zaczyna z glodu wpierdzielac kręgosłup.

A pozniej była orgia w Piotre i Pawle (tak tak, June, mamy już swojego Piotra i Pawla!), która mogla posluzyc za obrazek ilustrujący tezę: “Dlaczego glodni ludzie nie powinni robic zakupow”. Na przykład, to pudełko sałatki składającej się z: a. Brokułów, b. Czosnku, c. Czosnku, d. Czosnku. Albo serek Phipadelphia, paczka pitt, torba nachosow i sos salsa super ostry. Zoladek lekko oslupial i chyba się wystraszyl, bo zostawil kregoslup w spokoju i wycofal się z podkulonym ogonem, popiskując. NIE MIAŁAM LITOSCI. Musial zaliczyc dwa kawalki kury z KFC i te brokuły.

Obawiam się, ze dzis od rana pachne Oui Lancome i Garlic Broccoli. Misji nadal nie mam. Krzak gorejący wanted. Czekajm na objawienie, tymczasem zrobie porządek na biurku. A to, proszę Sz. Opatrznosci, NAPRAWDE swiadectwo ostatecznej desperacji.

0 Replies to “RED LORRY, YELLOW LORRY”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*