Odcinek 4, ŁOKIEĆ

Jeden facet, mlody hokeista, jest zły na lekarzy za to, że pomimo operacji łokcia, tenże łokieć nie funkcjonuje i ma być poddany drugiej operacji. Podejrzewa, ze lekarze spartaczyli pierwsza operacje. Ponieważ jest znana figura i popiera go partia, to wszyscy się go boja. Dopiero doktor Sztrosmajer uswiadamia go, czym jest w istocie ortopedia. Mlody hokeista nawraca się, mieknie, a nawet zaczyna zartowac sobie z doktor Elzbieta podczas usypiania do operacji.

Drugi facet, teść doktora Blazeja (który charakteryzuje się obfitym owlosieniem klatki piersiowej i nie mniej obfitym przerobem pielegniarek, zwlaszcza na zmianie nocnej), spada ze schodow i lamie noge. Klada go w jednym pokoju ze znanym hokeista. Wywiazuje się rozmowa pomiedzy starym doswiadczonym dzialaczem – aktywista, a mlofdym czlowiekiem, dla którego istota zycia jest sport, a konkretnie – hokej.

Doktor Sowa jest w odcinku obecny, a jakby go nie było. Bo ma problem – otoz, KAROL PIJE. Mlody Sowa, znaczy się. Najpierw mowi mu o tym synowa, ale synowej nie lubimy, gdyz to ZLA KOBIETA, która Karol (ten, który pije) wzial w jednej koszuli i zrobil z niej profesorke, cokolwiek by to nie znaczylo. Fakt, ze KAROL PIJE, potwierdza list od ordynatora szpitala już nawet nie na peryferiach, a na jakims zadupiu, gdzie rezyduje obecnie Karol. Sowa jedzie do Karola i dowiaduje się, ze ten pije, bo ordynator go nie dopuszcza. Sowa mowi, ze jakby był ordynatorem, to tez by go nie dopuszczal, i wyrzeka się Karola jako syna i jako chirurga.

Elzbieta udaje się do klubu posluchac wczesnych nagran Bitelsow. Niestety – zamiast Bitelsow puszczaja Bacha (tez na B), Elzbieta nie ma zatem innego wyjscia, jak tylko poderwac puszczacza płyt w nadziei, ze jednak nastepnym razem pusci Bitelsow.

OD PONIEDZIALKU

Od poniedzialku wlasciwie nie mogę się zdecydowac, czy lubie swoja prace, czy jej nienawidze.

Poza tym, chyba już najwyzszy czas zmienic plec. Tylko na jaka? Ze tak sobie pozwole sparafrazowac, bylam już kobieta, poznalam mezczyzn i MUSI BYĆ JAKIES INNE WYJSCE!

Rzad znalazl sposób na dewaluacje zlotowki – Belka za burta. Pomoglo jak reka odjac.

A w niedziele widzialam pasjonujacy mecz, wygrany przez druzyne, ktorej wszyscy zawodnicy nazywali się RIVANOL albo jakos podobnie. Zawsze bylam pelna podziwu dla sprawozdawcow sportowych.

Czasem wydaje mi się, ze już mnie nic w zyciu nie czeka. Najczesciej wlasnie wtedy zaczyna dzwonic telefon.

PS. A i tak uwazam, ze jednym z wazniejszych wydarzen ostatnich dni jest emisja “Szpitala na peryferiach”, co odkrylam wczoraj z radoscia przy okazji wizyty w domu rodzinnym.