Pierwszego dnia po ostrzyzeniu wygladalam jak Jane Fonda, na szczescie mi przeszlo – tapir, który wyprodukowala pani fryzjerka, oklapl, wlosy się umyło i jest tak samo kudlato, jak przedtem, tylko troche krocej.
Po czterdziestym osmym pytaniu do N. “NO ALE JAK! Jak WYGLADAM?”, N. obrzucil mnie tzw. dlugim spojrzeniem panoramicznym i powiedzial:
– Wygladasz jak z tego, no…
VOGUE! – pomyslalam – zaraz powie, ze wygladam jak z okladki VOGUE albo innego PLAYBOYA!
– Jak z “Miedzy nami jaskiniowcami” – powiedzial N. i wyszedl podlewac trawnik.
I miał racje, bo mialam na sobie szorty i takie wielkie, puchate kapcie. I nowa fryzure, ale to już taki drobiazg, doprawdy.
Calineczka popiernicza po ogrodku w spioszkach niemowlęcych w żyrafki. Co kto przechodzi ulicą, to się przewraca na jej widok. Naprawdę, jaki ten nasz naród nietolerancyjny – nie szata zdobi czlowieka (co chciala niedawno zademonstrowac pani premierowa), a tym bardziej jamnika.
Dochodzę do wniosku, ze praca robi mi dziurę w mózgu.
lubię żyrafki :)))
oj taak, pani premierowa w sukieneczce rodem z placu targowego wygladala ni przypial ni wypial 🙂 ale co narod moze miec do zyrafek?? 🙂