Nad naszą wsią było pięknie widać zrzut paliwa z rakiety Falcon. Na lokalnym forum zaroiło się od zdjęć – ja oczywiście nie widziałam. Trochę żałuję – chociaż z drugiej strony, gdybym to zobaczyła a nie wiedziała, CO TO JEST – taki błękitny vortex na nocnym niebie – to jak nic zeszłabym na zawał i mojego trupa na trawniku znaleziono by nie wiem kiedy, ponieważ…
[oddycham do torebki]
ponieważ N. udał się na platformę wiertniczą i NIE WIE KIEDY WRÓCI.
Oczywiście musiał mi ukraść MOJE MARZENIE, bo to ja zawsze chciałam na platformę wiertniczą, a pojechał on. Dobra, trudno. Kiedyś chciałam w Kosmos, a teraz to nie wiem, bo jak pokazali tych astronautów po dziesięciu miesiącach, to nie wyglądali najlepiej. I z platformą pewnie jest tak samo, raczej tam nie ma chłopaków z Armageddonu (i dziewczyny) i nie jest zbyt glamour, ale w sumie nie wiem jak, bo nie wolno robić zdjęć. No i tam siedzi i twierdzi, że bardzo proszą o transport powrotny, ale na mostku powiedzieli im, że kontaktują się ze statkami i jak któryś podpłynie, to wrócą. A kiedy podpłynie? No nie wiadomo, może jutro, a może za miesiąc. A może piraci. A może są w studni. Nie mam już siły do tego wszystkiego, jak w końcu ściągnie do domu, to wtedy ja wyjdę i nie wiem kiedy wrócę, bo ile można.
Tymczasem w The Pitt pokazali poród w zbliżeniu (kilkukrotnie) oraz jelito na wierzchu. Wyraźnie postawili na REALIZM i nie przebierają w środkach.
A koleżanka przysłała informację, że bulwach ziemniaka znajdują się benzodiazepiny. TO WIELE TŁUMACZY – nie dość, że pyszne, to jeszcze zawierają dragi! (Śladowe ilości – ale zawsze). Od zawsze uwielbiałam ziemniaczki i w związku z powyższym kupię sobie wielki, ogromny wór i będę je żreć na śniadanie, obiad i kolację – i może wtedy nie uduszę N. za jego wspaniałe pomysły. Oraz – może chociaż odrobinkę przestaną mnie wkurwiać informacje z tak zwanego szeroko pojętego świata.