Przepalila się zarowka nad lustrem w lazience. Nakładałam dzis zatem ostatnie szlify w interesujących warunkach przenikających się półmroków i gry światłocienia.
Po wyjsciu z lazienki okazalo się, ze czesc światłocienia uwzględniłam w swoim makijażu. Staram się w związku z tym jak najrzadziej zdejmowac okulary Soso.
Na korytarzach potykam się o szafki, krzesła i szafy na akta, instytucja bowiem znajduje się w fazie (starsi pracownicy twierdza, ze permanentnej) przeprowadzki. Ja tam się ciesze – powroce w bardziej cywilizowane rejony Śródmieścia, tu bowiem, oprocz milej księgarenki i sympatycznej cukierenki, koty dupami szczekają. Choc może nie powinnam tak mowic, skoro tu wlasnie, a nie gdzie indziej, nabylam u lokalnego wytworcy jedna z dwóch par Balerinek Mojego Zycia.
Acz w kwestii Balerinek nie powiedziałam jeszcze ostatniego slowa, to pewne.
Glowa mnie boli.
KUPILAM SOBIE WCZORAJ NOWE OKULARY SZANTRAPO.
Przyjdą antyglobaliści (zwani dla zmyły alterglobalistami) i trza będzie zaorać Śródmieście…
Chwilowo nie zaposiadam.
A przeciez kiedys ludzie zyli bez GG… Nie?…
CZY MI SIE ZDAJE?
mnie nie boli
co z Twoim gg?
Nie, no nie gadaj, nie jest tam tak zle. No nie AZ TAK BARDZO.