Kupuje buty.
To stare prawo Wszechświata. Niezależnie od tego, czy Wszechświat się aktualnie kurczy czy rozkurcza, kobieta zestresowana kupi buty.
Kupiłam czarne baletki (do kompletu do tych jasnych, co przez nie wróciła zima). Ze stresu. Pomykam teraz w baletkach, chociaż na spotkaniach szczerzą się spod stołów w nasza strone cale rzedy butow na obcasach i z czubami.
Jestem przezarta i nikt nie chce oglądać ze mna „NEMO”.
Mloda Zebra uprala Melanie na swieta. Ku zaskoczeniu wszystkich, pod zimowymi warstwami gleby, kurzu i filcu Melania okazala sie tu i ówdzie RUDAWA. Jak maly lewek.
Kto by się spodziewal.
albo jak maly lisek 🙂
dzieki Baska, udało Ci się uratować honor balerinek, tłumacząc wreszcie co to jest. z okazji świąt kojarzyły mi się raczej z baleronkami, tylko trochę mniej tuczącymi.
a towarzystwo do oglądania NEMO to ja chetnie Ci podrzuce, jak tylko wrócimy wiadomo skąd 😉
oj chyba się naraziłam.
Jak dobrze, ze znwu zaczełaś pisać. Co te buty potrafią z kobieta zrobić!
CALKIEM PLASKIE
bez zadnego obcasa ani nic
i okragly nosek
jak wskazuje nazwa (“BALETKI” lub “BALERINKI”), sa podobne do obuwia noszonego przez baletnice.
Teraz lepiej?…
a ja się dalej zastanawiam jak wyglądają baletki.kiepskawa coś ta moja wyobraźnia, albom nie na czasie.