O BRAKU ŚWIATŁA I BRAKU PROPOZYCJI DLA OKIEN

Piękny wschód słońca dziś był. Mam porównanie, bo albo budzik N., albo pieska brzuch dzwonią na długo przed świtem, dzięki czemu zazwyczaj oglądam różanopalcą Jutrzenkę, czy tego chcę, czy nie.

Za to wczorajszy cały dzień to była jakaś masakra, nie wiem – burza na Słońcu czy jakieś inne kosmiczne interferencje, albo zupełnie ziemska, nasza lokalna chujenka. W każdym razie było paskudnie, a na dodatek po osiemnastej wyłączyli nam prąd.

No żesz jasna cholera. A właściwie ciemna.

I to nie, że na trzy minuty – nie było światła i nie było, i nie było. Głupawki już dostałam i zaczęłam snuć przypuszczenia, że to może jakaś nowa misja zakładu energetycznego – ludzie teraz tak pędzą, nie mają czasu usiąść przy stole i porozmawiać, no więc oni będą stwarzać odpowiednie warunki, żeby ludzi z powrotem do siebie zbliżyć – żeby złapali chwilę oddechu i mogli ze sobą po prostu pobyć. Po ciemku i tak się nie da robić niczego innego. Trochę im się to udało, a trochę nie – faktycznie, siedzieliśmy z N. przy stole i rozmawialiśmy, ale głównie o tym, jak nas to wkurwia, że nie ma prądu i nie dość, że pół roku zimy, to jeszcze ciemno jak wiadomo w jakiej części anatomii i że normalnie za chwilę się spakujemy i wyprowadzimy z tego lasu. A także, jakie te świece są do dupy, bo w ogóle nie dają światła. I dotarło do mnie, że teraz się robi świece PACHNĄCE, czujecie – nie do świecenia, tylko do pachnięcia, ponieważ świat jest porypany i wszystko już stanęło na głowie. Więc jak wyłączą prąd, to świece co prawda niczego już nie OŚWIETLĄ – ale za to będą pachnieć. W ciemności.

A słońce owszem, nawet wychodzi, ale głównie po to, żeby mi pokazać JAKIE MAM BRUDNE OKNA. Zaiste, są brudne, ale chwilowo nie mam im nic do zaproponowania.

 

17 Replies to “O BRAKU ŚWIATŁA I BRAKU PROPOZYCJI DLA OKIEN”

  1. Każdy powód do pomarudzenia jest dobry, też wychodzę z podobnego założenia. Kiedyś nawet usłyszałam, że mogłabym być zawodowym marudą i pewnie byłabym bogata, gdyby taki zawód powstał. Może warto by było coś zrobić w tym kierunku. 😉 A z oknami też miałam problem, zamiast je umyć, to je po prostu pewnego razu wymienilam. Polecam taką magiczną sprawę jaką jest wycena okien online, nie dość że nowe czyste okna, to jeszcze ktoś to robi za nas. Tylko płacić trzeba.

        • Chciałabym być, oj chciała! Ale oszczedzam wątrobę – na święta :). Nie mam tu na myśli jaj sakrameckich (a własnie, ciekawe czy Barb jada takie w Hiszpanii?) ani bigosu, czy żuru. co to to nie!
          😉

          • Ja wygladam jak “szkiełko i oko” a przecież jestem “czucie i wiara” 🙂 Czy buźki są przyznawane losowo, czy na podstawie analizy treści ;)?

          • Muffinki jagodowe – baaardzo. Nalewka jeszcze bardziej ;)))

          • Winter:
            chyba losowo – toć ja niespotykanie spokojny człowiek jestem 😉 A moja muffinka coś nerwowa…

  2. Może faktycznie jakieś plamy na słońcu wczoraj były, bo nie mogłam zasnąc do pierwszej. Normalnie chrapię o 23:00. Dziś jestem nie do życia.

  3. Cały luty jest taki. Zimno, ciemno, spać się chce. Mnie na przykład każda rzecz w pracy zajmuje w lutym trzy razy więcej czasu, niż normalnie. I przerwy pomiędzy tymi pracami muszę robić dłuższe. Ech, chyba się te bociany, co nas niosły, pomyliły.

  4. Wczorajszy dzien byl totalnie poryty. Spalam tylko 3 godziny przez walnietego sasiada naszego, przez 20 minut nie przyjezdzal mi zaden autobus a oczywiscie akurat musialam wyjatkowo dojechac szybko, potem wsiadlam do zlego pociagu, nastepny autobus utknal (ze mna w srodku) miedzy przeprowadzka a stluczka dwóch osobówek, a jak w koncu dotarlam do domu wieczorem, i nie mialam sily gotowac, i o godzinie chyba 20 zamówilam cos z losowo wybranej indyjskiej restauracji, to po 15 minutach czekania dostalam, tak – telefon dostalam, ze beda dowozic jedzenie dopiero od 1 marca, bo maja przerwe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*