No i tak. Ponieważ, jak wiadomo, prawa Wszechświata są takie, że jak jest miło i dobrze, to natentychmiast dla równowagi musi się coś spierdolić, bo taka jest natura przyciągająco – odpychającego pola uniwersalnego, to właśnie wylizuję sobie przydatki po zawale serca. Łeb mi pęka (a solpadeina cała wyżarta!) i nie wiem, co spakować (oczywiście, sandałki z grzywką – są kochane, kudłate i super wygodne – ale jeszcze parę rzeczy by się przydało chyba?…). W pionie trzyma mnie wizualizacja jutrzejszego natrąbywania się w kolejnych barach. Aha, jeszcze oczywiście muszę przeżyć wyrzut we wzroku Szczypawki, kiedy ją będziemy zostawiać u ciotki (wino, wino, pamiętaj, różowe lodowate wino i krewetki).
Ponieważ i tak już mi wszystko jedno, to powiem to na głos:
Drugi sezon “Detektywa” podobał mi się bardziej, niż pierwszy.
Intryga mnie bardziej wciągnęła, a także bardzo mi przykro, ale nie umiem w sobie wzbudzić podziwu i uwielbienia dla odkrytego na nowo Matthew Mcconaughey (a już w “Interstellar” to bym mu przerobiła kiszki na podwiązki, tak mnie te jego miny denerwowały). Serio, w pierwszym “Detektywie” jak zaczynał swoje filozoficzne wywody, to szłam rozpakować zmywarkę albo umyć wannę, wracałam, a ten dalej przeżywa.
Najbardziej mi się podobały zarzuty, że zbyt skomplikowana intryga w drugiej części. No chyba dla widzów reality show o Kardashianach.
Oraz – od kilku dni reklama kontekstowa chce mi opchnąć olej kokosowy. A to nie jest jakieś przemysłowe świństwo? (A może mi się pomyliło z palmowym). Różne rzeczy już mi gugiel wciskał, żyrandole, czepki chirurgiczne, ale olej kokosowy? Ciekawe, skąd taki pomysł.
Ktoś tu kiedys zastanawiał się na książką “Tajemnica Domu Helclów” więc spieszę donieść, że fragmenty książki czyta w Radiu Kraków Anna Polony (dziś przegapiłam).
Tu dokładniejsze namiary: http://www.radiokrakow.pl/nasze-akcje/w-radiowej-bibliotece/anna-polony-czyta-fragmenty-tajemnicy-domu-helclow/ i tu:
http://www.radiokrakow.pl/audycje/tomy-i-tomiki/tajemnica-domu-helclow/.
Można słuchać on-line. Sama jeszcze nie czytałam, ale na pewno się skuszę.
Pozdrawiam Barbarellę i życzę skutecznego wypoczynku! 😉
Olśniło mnie dziś.
Lepiej późno, niż wcale 🙂
http://en.memory-alpha.wikia.com/wiki/Cardassian
http://agnieszkamaciag.pl/totalna-detoksykacja-ssanie-oleju/
Mefju jest ok :). Zwłaszcza w kurtce motocyklowej 🙂
To że sie wszyscy nim nacierają i wcierają, oraz odżywkują to luz. Nawet zęby myją. Ale usmaż coś na kokosowym i pogadamy. Usmaż naleśniki.
Weź tam, naleśniki. Niech się wysili trochę – kotleciki z kalafiora albo pierożki z dynią czy inne paszteciki z grzybami.
Chociaż… w sumie to może Ty będziesz też je jadła, to może i niech będą naleśniki. W końcu ciągle powtarza, że jest abnegatką kuchenną…
Z oleju kokosowego to sobie nawet możesz pastę do zębów ukręcić. Taki to olej!
Olej palmowy to swinstwo! Natomiast olej kokosowy to najlepsza rzecz na swiecie, od miesiecy uzywam jako balsamu do ciala i zaden kupny balsam sie nawet nie umywa – skora jest miekka, super nawilzona, pachnaca jak batonik bounty. Uzywam tez jako maski do wlosow, do zmywania makijazu jak mi sie woda micelarna skonczy (bo na co dzien troche za tlusty na twarz) i do gotowania. Naprawde polecam!
Ale dlaczego ten zawal serca? Chyba nie z powodu kokosowego oleju?
Też mi się drugi “Detektyw” znacznie bardziej podobał, oj, zdecydowanie. W pierwszej serii wymiękłam bodaj na początku 3. odcinka, jak udrapowane malowniczo od początków odcinka 1. szczątki kobiece nadal ulegały oglądowi tytułowych stróżów prawa i nic z tego nie wynikało.
A Matthew, cóż, zaimponował mi w “Witaj w klubie”, to na pewno. W drugim sezonie detektywa ma zdaje się też jakiś swój udział, pewnikiem finansowy (gdzieś tam się przewija w czołówce).
Ja tak samo – pierwszy znudził mnie po drugim odcinku, drugi wciąż oglądam, ale po lekturze internetów mam wrażenie, że przyznanie się do tego jest gorsze niż publiczny coming out. Jak ma pierwszy sezon zachwycać skoro nie zachwyca?
Otóż to!
Na serio świństwo? A podobno zbawienie, tj. zbawienny, czy coś. Na wszelki wypadek używam (konsumpcyjnie), skoro inszych rytuałów nie stosuję do tego zbawienia. Nawet sceptyczną Żonę zaraziłem użytkowaniem.
Ale co się z tym olejem robi detalicznie?
Do opalania używa? Ja się nie opalam.
O zastosowaniu kosmetycznym się nie wypowiem, bo nie mam bladego, ale też coś podobno w skórze zbawia. My używamy głównie do smażenia (kokosowy posmak oleju nierafinowanego bardzo nam odpowiada), dodajemy do karmy psom (lśnią jeszcze bardziej), można też nim smarować pieczywo. A że ja jestem typem, który masło mógłby łyżkami jeść, to i łyżeczkę takiego oleju podjadam dla zdrowotności. Czy tam tego zbawienia.
Bierz ten olej, to jedyne co jeszcze udało mi się znaleźć na tym brudnym, zmodyfikowanym rynku!
Zdecydowanie palmowy to świństwo. No i rany, smacznego wina, smacznych krewetek, resetu końcowowakacyjnego!