Śledzie nie ucierpiały, a w sobotę od rana już byłam jak nowa. Cokolwiek to było – wirusek czy salmonella z kurczaka – najwyraźniej JA jestem gorszą zarazą i można ze mnie robić szczepionki.
Najpierw się obżarłam jak prosię na urodzinach siostrzenicy; ciastem marchewkowym z mascarpone musiałam się podzielić z sukami (Fuga i Szczypawka jadły na zmianę z łyżeczki, bardzo grzecznie i nie przepychając się), bo bym pękła. Koty spędziły całą imprezę tam gdzie ich miejsce – w sypialni pod łóżkiem i ani drgnęły. To tyle na temat teorii, jakoby kotów nie można było wychować ani zdyscyplinować – polecam się ze Szczypawką. Wystarczy jedna lekcja.
Dziecko dostało na trzecie urodziny kuchnię i komplet garnków. Zaawansowane genderystki zaraz mnie tu zjedzą bez przypraw, ale nic nie poradzę na to, że dziecko zachwycone i nie chce się oderwać – biega z patelnią, karmi ojca pluszową sałatą i chwilowo ma wylane na to, że podła rodzina utrwala jej stereotyp.
Następnie poszłam na spotkanie z koleżankami, bo pojawił się w mieście nowy lokal, w dodatku naszej znajomej oraz mający w ofercie placki ziemniaczane. Po tych urodzinach trochę już pękałam na szwach, ale nie ma takiej opcji, żebym odpuściła plackom. Były pyszne, domowe i chrupiące, do popicia wino mołdawskie, tylko tematyka rozmów trochę mnie rozczarowała.
Choć zaczęło się nieźle – od refleksji, że nagle któregoś dnia się obudzimy i będziemy miały siedemdziesiąt lat i nie będziemy wiedziały, KIEDY TO SIĘ STAŁO I JAK TO MOŻLIWE. Obiecujące, prawda? Tylko że zaraz potem rozmowa skręciła na temat, jakim klejem przyklejać do styropianu ziarenka kawy, żeby trzymało a styropian się nie rozpuścił. Czujecie?… Zamiast obrabiać dupy znajomym, zamiast raportu kto z kim, kiedy i czy było z tego nieślubne dziecko, albo chociaż ślubne – to one o bombkach!… No i jeszcze o szlifowaniu szkła. Na mokro. Myślałam, że mnie stamtąd wyniosą.
Ale placki pyszne. Wino też.
(A pardą, jeszcze o POMPONACH Z TIULU – wiecie, że łatwo jest zrobić duży pompon, a im mniejszy, tym trudniej?… Ja już wiem. Chociaż wolałabym wiedzieć o romansach naszych kolegów i koleżanek z liceum i nie mówcie mi, że to już NIE TEN WIEK na romanse. Bo wypiję płyn do naczyń z rozpaczy).
Z braku informacji towarzyskiej biorę się zatem za śledzie w cynamonie.
Szczepionki z Ciebie robić? Ja bym chciała zarażać na przykład straszliwie swędzącą wysypką ALE tylko wybrane ofiary XD
Bardzo lubię mołdawskie wina.
Barbarello, zawiodłam się srodze na Zaginionej dziewczynie! Jakież to niedorzeczne było!
Prędko wróciłam do Pratchetta.
O bardzo przepraszam! A Joga Twarzy to nie temat!!! Do soboty myślałam, że robię miny a teraz wiem, że ja taka bardziej światowa jestem i jogę twarzy uprawiam!
Do styropianu i kawy polecam klej super-magic.
o nie..to mój wynalazek klej super magic 😛
a ze Szczypawka to ja tu pomalu wietrze niezly interes – szkola dla niewychowanych kotów! Kurs ekspresowy – po jednej lekcji temat zalatwiony, kotek grzeczny i milusi, nawet jednym pazurkiem zablysnac sie nie odwazy!
Pomponów z tiulu nigdy nie robilam, ale kto wie, moze ta informacja kiedys uratuje dzien. Nigdy nic nie wiadomo, niby.
A na pocieche ci powiem, ze przynajmniej masz z kim wyjsc do lokalu! Ja albowiem nie mam, w zwiazku z czym nie wychadzam. A niekiedy by sie chcialo.
Ale na razie leje piaty dzien jak z wiadra, i wychodzenie gdziekolwiek jest wyzwaniem…
Po pierwsze – na romanse zawsze jest odpowiedni wiek, a po drugie – u mnie śledzie ze śliwkami suszonymi 😉