O KWATERUNKU I JUBILERZE

 

Nalewam rano wodę do czajnika, a tu taki obrazek (nad zlewem mam okno na świat, czyli na bramę i ulicę naszą główną, co to nawet trochę asfaltu na nią wylali przed poprzednimi wyborami): schylona dziewczyna prowadzi dziecięcy rowerek, taki mały, zabawkowy. Na rowerku siedzi pies. Normalny pies, rasy kundelbery – siedzi na siodełku, przednie łapy na kierownicy. Obok kroczy trzy – czterolatek, z groźną miną inspektora BHP, który zlecił całą operację, a teraz nadzoruje jej wykonanie.

Oczywiście woda mi się przelała, bo nie mogłam od tego oczu oderwać.

Dodatkową – a może podstawową – korzyścią z pójścia na wybory było zapoznanie się z faktem, iż jeśli wierzyć gminnym rejestrom, to a) nie mieszkam z moim mężem, za to b) mieszka z nim jakiś pan Piprztycki (nazwisko chwilowo zmienione). Kilka miesięcy temu było owszem trochę zadymy ze zmianą numeracji działek i teraz wyszło, że na liście wyborców ja zostałam ze starą numeracją, a N. mieszka już w nowej. Z jakimś panem. Był już w tej sprawie u wójta i bardzo się z tego śmiali. NIE WIEM, CO W TYM ŚMIESZNEGO! Toż to zupełnie jak z Dobrowolskim jogi babu, co zasyłał pozdrowienia z Łomży, a później trzeba mu było oddać pokój! Co mam zrobić, jak któregoś dnia Piprztycki stanie pod bramą z walizką z tekstem “No, to jestem, a wiesz, strasznie bym się herbaty napił”? A, zapomniałam – NIC nie mogę robić, bo przecież ja tu oficjalnie nie mieszkam. To ewentualnie on mnie może wywalić z tak zwanej posesji, chyba, że jest ludzkie panisko i odda mi jakiś kącik pod schodami. Boże!… A jak się uwali na moich kanapach w śmierdzących skarpetach i z piwskiem?… To tylko IKEA, ale są bardzo wygodne, a ja jestem do nich przywiązana.

I jeszcze z wczoraj:

– Jubiler był zamknięty, to wziąłem ci żelazko – powiedział N., wręczając mi żelazko i dobrze, bo prasuję tym potłuczonym i to w sumie była kwestia czasu, kiedy mnie prąd trzepnie (odsłonięte mechanizmy jednak wolę w zegarkach Swatch). Ale dlaczego szukał jubilera na stacji benzynowej?…

14 Replies to “O KWATERUNKU I JUBILERZE”

  1. Taki bajzel w papierach jest w stanie człowieka załamać.
    Ostatnio będąc w salonie Renaulta – w celu ubezpieczenia auta, prawie się udławiłam ze zdziwienia,że w oddziale PZU mają jeszcze zapisany mój stary adres gdzie nie mieszkam od siedemnastu lat (specjalistka od ubezpieczeń musiała wykonać ARCYWAŻNY telefon do PZU celem potwierdzenia danych i adresu.)

  2. O takich jazdach jeszcze nie słyszałam. A Ty, jak zwykle, genialnie o tym opowiedziałaś!

    Ja się nie dziwie, że szukał jubilera na stacji. W coraz dziwniejszych miejscach okazuje się, że można kupić prawie wszystko. Ostatnim razem na poczcie mogłam się skusić na:
    malowanki dla dziecka, gry rodzinne, karty, soczek, wodę mineralną, czekoladę i ubezpieczenie samochodu.
    Na szczęście nie jestem podatna na pokuszenie.

  3. jezeli będziesz Piprztyckiego opierała (skarpetki)
    i nie będzie miał dostępu do piwa, tylko do Twojej piwniczki z winami
    możecie się całkiem dobrze bawić w trójkę!
    może Piprztycki będzie snuł ciekawe opowieści z podróży po świecie
    podczas gdy Ty będziesz szydełkować, a N. będzie palił cygara,
    boję się tylko o Szczypawkę ….. nie powinna na to wszystko patrzeć!

  4. Jestem zdania, że jeżeli chodzi o miłość taką która jest i będzie do końca prawdziwa to dwie najważniejsze cechy to zaufanie i szczerość. Wiem z autopsji, że kłamstwo ma krótkie nogi. Kiedyś byłem człowiekiem, który był bardziej egoistą a dziś… pomagam tym, którzy na to zasługują jak tylko potrafię!

    • Raz na STO Z GÓRĄ LAT się zdarza.
      Ale wkrótce potem, w kłótni samochodowej do Białowieży, wywaliłam ten brylant przez okno i jak oprzytomniałam, to już nie dało się go odratowac (tego brylanta). No i mąż- wąż powiedział, że więcej mi nie kupi.
      WRE DO TA!

      PS. nie wiem w czym rzecz, ale jeszcze nigdy nie dojechalismy do Białowieży, próbowalismy ze 3 razy i zawsze gdziś w połowie drogi strasznie się żremy i wracamy. Ki diabeł, jedyna taka droga, że się kłócimy. Może za prosta taka czy coś… I po brylancie, cholera.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*