Codziennie była dyskusja o tym, czy “jest morze”, czy “nie ma morza”.
Ja tam nie wiem, dla mnie morze było i to chwilami dość wściekłe (choć dwudziestopięciometrowe fale nas tym razem ominęły). Ale do łowienia ryb z brzegu musi “być morze”.
Jak przestawało lać, to chodziliśmy na wycieczki, na przykład do Castro de Baroña – pozostałości celtyckiej osady. W deszczu byłoby trochę słabo, bo idzie się po takiej drodze:
Jak te kamienie są mokre, to można się elegancko przygotować do wymiany uzębienia. Wychodzi się z lasu i otwiera się widok na castro:
Te okrągłe to są pozostałości domów. Metrażu specjalnego nie mieli, za to widoki…
Bardzo celtycko. Trochę pachniało kozami.
W lesie mają prawdziwy rzymski most:
…choć jak pamiętamy z Asterixa, Rzymianie w Galicji nie mieli łatwo. Nie wiem, po co ten most, bo rzeka jest taka do kolanek w najgłębszym miejscu, a most jest cholernie stromy, że prawie trzeba po nim iść na czworaka. Może po prostu lubili sobie na nim postać i popatrzeć na rzekę, ładna jest w tym miejscu:
A oto jeden z wielu prezentów od mojego wielbiciela:
Pyszne i jakie dietetyczne, bo żeby cokolwiek zjeść, to trzeba się strasznie nadłubać i w rezultacie więcej kalorii się wytraci, niż spożyje.
A właśnie, a propos zje! Marmoladę z pomidora muszę zrobić. Nasza gospodyni zrobiła grzaneczki – takie sucharki wielkości znaczka pocztowego – z marmoladą z pomidora i kozim serkiem. Przepyszne. Szkoda, że już po pomidorach, ale może z tych z puszki też wyjdzie? Chociaż mały słoiczek zaryzykuję.
To idę gotować rosół.
Przepiękne zdjęcia! Przepiękne widoki! Naprawdę zazdroszczę! uwielbiam podróże i takie miejsca…chyba czas wybrać się na urlop 😉 a dla Pań, które chcą być Perfekcyjnymi Paniami w Biurze zapraszam do odwiedzenia mojego bloga: http://perfekcyjnebiuro.wordpress.com/ 🙂 Zapraszam do lektury oraz komentowania 🙂
Przepiękne zdjęcia. Zazdroszczę. Marmolada z pomidorów brzmi interesująco. : )
Przepiekne zdjęcia i przepiękne widoki – właśnie takie miejsca uwielbiam. podróże i cudne miejsca natury to coś co pozwala mi odpocząć, zregenerować się i nabrac sił na kolejne tygodnie pracy
Bardzo ładne fotki 🙂
taki most jest po to ze jak ta mini rzeczka , strumien wzbiera to pedza nim rozne galezie i krzaczory , wiec zeby nie zatkaly, to dlatego taka srednica – moi tubylcy, niekumaci ludzie z wiochy zrobili nad strumyczkiem mosteczek ale pod spodem malutki przeswit i regularnie wylewa a w czasie ulewy i wichury latamy z czym tam mozna zeby ten badziew odetkac
może ten mostek taki wysoki żeby gondolier mógł pod nim przepłynąć 🙂
a u nas na targu są teraz właśnie zielone pomidory pani Helena sprzedaje te co nie zdążyły się opalić w słońcu ale zapewnia że potrzymane w ciemnym miejscu dojrzeją i będą wspaniałe 🙂 uwierzyłam i zakupiłam 6 dużych sztuk może spróbuję z tą konfiturą 😉
Konfitura z zielonych też jest przednia, jakby co.
Mostek może służył do przechodzenia przezeń z taczką? O_o’
Taki mostek w lesie widzę w snach od czasu do czasu. Mogłam stać na nim parę wcieleń wstecz. I wtedy rzeczka była dużo głębsza, bez tego całego namułu i se-dy-men-tu 😉
Tak, marmolada z pomidora jest dobra. Ja co prawda wlasnej nie robilam, ale kupilam juz gotowa tutaj w Buenos. A potem sie zastanawialam nad dziwactwami kulinarnymi Argentynczykow.
A tu prosze. Znowu okazuje sie, ze przywiezli ze soba przyzwyczajenia z Galicji (tym razem)…
Poprosze barbarello o przepis na konfiure. Brzmi wybornie.