Jaki wczoraj był trzynasty, to słów brak. Trzynasty do trzynastej potęgi. Jeszcze dziś śmierdzi siarką; najchętniej bym zrzuciła bombę, spaliła ziemię i nacisnęła guzik „ERASE MEMORY NA ZAWSZE”. Czuję się, jak po przejściu przez maszynkę do mięsa, wypełnioną kwasem solnym.
Ffffuj.
Śniło mi się, że musiałam wylądować na Księżycu (ojejku tam, no NIE MÓWCIE, że nie śni wam się co drugi dzień, że jesteście operatorem promu kosmicznego). Przez słuchawki dostawałam bardzo precyzyjne polecenia – z instrukcji wynikało, że muszę postawić mój statek równiutko na studzience kanalizacyjnej. Phi – łatwizna.
Proszę mnie owinąć w folię bąbelkową, albowiem naprawdę bardzo dziś nienawidzę ludzi i mam ochotę komuś wbić szydełko w ucho. Lub w kącik oka – zależy, którędy bardziej boli.
PS. No masz – jeszcze mailing z jakiegoś sklepu mnie postanowił wyprowadzić z równowagi: „Anna, długo cię nie było! Jak się masz?” – nie no, kurwa, byliśmy na bruderszafcie?… A spierdalać mi z takimi poufałościami!
PSPS. Co za jakiś tydzień – NAPRAWDĘ bieguny na Słońcu się zamieniają miejscami; idę kogoś zamordować.
Barb, kiedyś pisałaś o knajpie na Saskiej Kępie (Walecznych?) z pysznym risotto z grzybami, nie pamiętam nazwy, starość nie radość, przypomnisz?Inne podpowiedzi a propos dobrego żarcia w okolicy też mile widziane, please!
Nie risotto, tylko makaron to był. “Skład win i restauracja” na Francuskiej (ja risotta i paelli niebałdzo).
A z włoskiej kuchni to w Rucoli są pyszne rzeczy, bardzo pyszne!
ano widać, że pamięć już nie ta 😀 dzięki wielkie 🙂
I burgery w Prostej historii.
to tylko już mnie dobić i podać na koniec miętowy opłatek…dzięki 🙂
eee..szydełka to mi wczoraj zabrakło w pracy (myślę,że przez nos do mózgu byłoby nieźle,pokrecić po drodze),gdy zdążyłam pomyśleć “o ,rany,wreszcie mogę iść” -no wiecie gdzie- i w drzwiach stanął promienny facet i promiennie rzekł ‘o,jak pusto,w wakacje to ma pani luzik,co ? “.a potem mnie dobił,że jutro jedzie na wakacje….
ja proponuje udać się na Wiejska w Wawie i tam tym szydełkiem pomachać !!
a moje powieki od środka są czarne bo jak zamykam oczy to nic nie widzę ;-(
Dobra, Barb, to teraz uważaj!
Mi się śniło, że budowaliśmy z mężem drugi dom i mieliśmy psychopatkę-kierowniczkę budowy. I przed zalewaniem betonem fundamentów odkryliśmy, że ona tam trupy poupychała i chciała zatrzeć ślady. Rys psychologiczny (po przeczytaniu dzisiejszej notki) pasuje do Ciebie ;). Nie, właściwie, to on zawsze pasuje do Ciebie! 🙂
Psychopatia wsród kierowników budowy to wcale nie jest taki rzadki przypadek, tylko, że zwykle oni są mało kreatywnymi psychopatami i nie dostrzegają tych CUDOWNYCH MOŻLIWOŚCI!…
A ja niestety nie mam uprawnień… Gdyby nie to, NIEJEDEN BETON w tym kraju byłby nieźle nafaszerowany.
Mnie się na okrągło śni seks. Samaniewiem
Mnie też. W wannie ostatnio.
Mnie w lesie. W parku. Ogólnie, na powietrzu. Szalenie wydziwiany
Mnie w tej wannie też dziwnie.
Szczególnie, że wanna wielkości małego basenu ;o)
Etam, wydziwiany to by był w łodzi podwodnej, a nie tam w lesie.
Sam seks, nie miejsce:-) wydziwiany, wyuzdany, akrobatyczny i ogólnie zaskakujący:-) dośc pamiętam swoje sny i zastanawiam się, czy tak się rzeczywiście da.
sprawdź ;o)
Od tygodnia w moich snach jakaś głupia baba wjeżdża w kufer mojego ukochanego auta ! WYCHODZĄC NAPRZECIW moim zainteresowaniom (pudło,pudło,pudło) jakiś debil tykający mnie przesyła mi oferty kawalerek.Żeby to chociaż w Paryżu !
Dzień dobry. W temacie snów chciałam napisać, że śniła mi się dziś Marylin Monroe. Oglądałam film archiwalny z jej prywatnych zasobów, na którym to filmie MM właśnie wyszła z domu, smutna, bo ktoś jej nie zrozumiał i nawet trochę na nią nakrzyczał i było jej przykro (we śnie wiedziałam kto, teraz już nie, ale na pewno facet). Usiadła na trawie oparta o murek, na kolanach miała jakieś pisemko kolorowe, ale patrzyła gdzieś ponad moim ramieniem a wiatr jej kartki tego pisemka przewracał. I miała w oczach taki smutek, tak wielki smutek, że serce się krajało. I w tym śnie zbliżałam się do niej powoli, zapatrzona w ten smutek i byłam coraz bliżej aż film stał się rzeczywistością, byłam w nim, mogłam wyciągnąć rękę i dotknąć tych przewracanych kartek i tylko w myślach prosiłam sen, żeby się nie kończył aż ich dotknę…
Oczywiście się skończył. Ale tę smutną twarz MM mam przed oczami do tej pory…
P.S. Dziękuję za Connie Willis – fantastyczna, potwierdzam 🙂
O kurwa, ja miałam taki 11.
O dżizas, wypieralać z takim 11.
Zresztą 13 też niczego sobie, bo wciąż mnie po 11 trzymało. I trzyma.
Już miałam 17 zawałów od tamtej pory.
A tu: uśmiechaj się, dzień dobry, kurwa jego mać!
O!