RAIN – I DON’T MIND

 

(„Kleszcze 2009” mnie zafascynowały. Moja babcia ma takie słoiki z napisami „Porzeczki 2007” albo „Gruszki” 2008”. Nie jestem az tak zwyrodniała, żeby posądzać lek. wet. o robienie kompotów czy galaretek z kleszczy, ale czy oni faktycznie zbierają rocznikami i później porównują? „2007 – to był rok na kleszcze, ho ho! Dorodne, wypasione, nie to co te chudziny z 2006 i 2009, suche toto, zabiedzone”…)

 

W ogóle to przyjeżdża Zebra i o niczym inny się Nie Mówi, jest lokalnie wydarzeniem ważniejszym od koncertu Madonny. Ciekawe, czy będzie mówić z akcentem amerykańskim i co chwilę wtrącać „ja zapomnieć to słowo” oraz „bo u nas w Ameryka”.

 

Pomalowałam sobie na jej cześć paznokcie na różowo (matko, ta letnia paleta Sefory! Można oszaleć! Sterczałam przy tych lakierach chyba ze 40 minut, a i tak muszę wrócić). W sumie dobrze, ze nie ucho albo nos, bo strasznie jestem ostatnio roztargniona. Na przykład, dziś od rana zalałam sobie wrzątkiem w filiżance… nic. Zanim doszłam, co jest nie tak na tym obrazku, to minęło ładnych parę chwil.

 

Chyba po prostu bardzo chce już na wakacje.

A tu jeszcze dwa miesiące!…

 

7 Replies to “RAIN – I DON’T MIND”

  1. hmmm może se wetrynarze porównuja, na które leki antykleszczowe sie toto już uodporniło…że na ten przykład te z 2007 to wytłukł jakiśtam xcitol, a te z 2009 to juz go zlewają szerokim łukiem i nic im nie robi…

  2. śpieszę donieść, że jeśli zastanawiasz się, gdzie podziały się mrówki z Twojego czajnika, to są u mnie w basenie, tfu, w filtrze. ;/

  3. ja pomyliłam strony metra. STRONY METRA. kiedy jest tylko jedno i do znudzenia zna sie stacje to wsiadlam w zla stronę. troche obciach potem wysiąść i isc na druga strone peronu i wsiąść w przeciwną stronę.

  4. to jeszcze dobrze, żeś tego nic w filiżance nie posłodziła i nie dolała mleka

    bo ja i owszem i się zastanawiałem, dlaczego ta kawa jest taka biała

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*